Obserwatorzy

niedziela, 31 lipca 2016

Paullina Simons - Jedenaście godzin

Historia, od której nie sposób się oderwać. Początek serii sprzedanej w blisko milionie egzemplarzy.
Młoda kobieta w zaawansowanej ciąży opuszcza centrum handlowe w upalny dzień. Życie upływa jej na zakupach, dbaniu o rodzinę: ukochanego męża Richa oraz dwie córeczki, i oczekiwaniu narodzin trzeciego dziecka. Nagle zostaje ono brutalnie zakłócone przez zdesperowanego młodego człowieka, który porywa Didi. Jakie są jego motywy?

Rozpoczyna się morderczy wyścig z czasem, z udziałem policji, FBI i zrozpaczonego Richa. W ciągu kolejnych jedenastu godzin Didi dociera do granic ludzkiej wytrzymałości, mierząc się z koszmarnym przeznaczeniem.

W Jedenastu godzinach Simons stworzyła nowy gatunek thrillera, który prowadzi czytelnika do najmroczniejszych zakamarków ludzkiej duszy.



Jest to moje pierwsze spotkanie z Panią Simons i zapewne ostatnie, takim książkom mówię: nie, nie i jeszcze raz nie. Główną bohaterkę poznajemy w centrum handlowym gdzie robi ostatnie zakupy przed porodem, później ma spotkać się z mężem na obiedzie. Przypadkowo jednak spotyka młodego człowieka, który choć jest dla Didi miły, to wywołuje u niej uczucie przerażenia. Młoda kobieta dziwnym trafem wyczuwa jego złe intencje i próbuje się od niego uwolnić, kiedy jednak na parkingu podchodzi do swojego samochodu zostaje porwana i o tym właśnie jest cała książka. Didi wraz z porywaczem przemierza Stany Zjednoczone, mężczyzna zachowuje się jak niezrównoważony psychicznie, wciąż powtarza to samo, lecz jego intencji praktycznie do końca powieści nie poznamy. Natomiast przyszła matka chyba bardzo religijna, do znużenia powtarza frazesy na temat Boga, wiary, odkupienia, wybaczenia itd. W kółko to samo - usnąć można. Kolejną główną postacią tego "trzymającego w napięciu" thrillera jest mąż, który chyba ma więcej oleju w głowie niż policja i FBI. Końcówka po tylu stronach nudy miała być mrożąca krew w żyłach, a była wręcz obrzydliwa...
Także jeśli czytać to tylko i wyłącznie na własne ryzyko...

10 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawa ksiazka...czytalam wiec polecam również :) pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaciekawił mnie opis i na pewno poszukam tej książki. P.Simons znam z cyklu "Jeździec miedziany", "Tatiana i Aleksander" i "Ogród letni", okazuje się że są jeszcze dwie części. Tymi trzema książkami byłam zauroczona.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. a ja czytalam i powiedzieć muszę, że bardzo szybko mi poszło, choć zakonczenie było do przewidzenia od samego początku.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hihi myślałam, że treść książki Cię tak przeraziła, że nie sięgniesz już po tą autorkę, a to była nuda, nudą poganiana ;).

    Ja w ogóle nie sięgam po takie gatunki ale z tego co piszesz, to raczej się z nim minęła ...

    OdpowiedzUsuń
  5. Ta książka średnio mi się podobała - jeśli chodzi o thrillery to jednak pozostanę przy innych autorach.
    Mimo tego, że ta książka do Ciebie nie przemówiła, nie polecam przekreślania tej autorki...

    "Jeździec miedziany" - trylogia o Tatianie i Aleksandrze to najpiękniejsze książki, które czytałam. Uważam tak od wielu lat (a książek przeczytałam sporo). Jeśli będziesz miała okazję - koniecznie spróbuj :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Tej pozycji Simmons nie znam jeszcze. Za to podpisuję się pod dziewczynami...trylogia o Tatianie i Aleksandrze to bardzo wzruszające opowieści...przeczytałam całe już ze 3 razy! Nie zrażaj się do autorki :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. I na takie książki jest zapotrzebowanie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jedni wolą romanse, inni thrillery ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. to książka na pewno nie w moim typie lubie thrillery ale pożadne głebokie i mocno psychologiczne

    OdpowiedzUsuń
  10. Powiem wprost..czytam Twój wpis i komentarze..i nie wiem, czy skusiłabym się na coś tej autorki..

    OdpowiedzUsuń