Obserwatorzy

wtorek, 5 maja 2015

O pomaganiu...

Wreszcie dziś się skończyły licytacje dla małego Patryka. Pewnie zastanawiacie się czemu napisałam wreszcie, skoro najpierw sama Was zapraszałam, prosiłam o udostępnienie, fanty itd. Wreszcie, ponieważ za moją dobroć spotkała mnie naprawdę duża przykrość. To ja zaproponowałam rodzicom Patryka pomoc. Matka dziecka od początku wiedziała jaka jest moja sytuacja, że mam dwójkę małych dzieci, że mąż jest kierowcą pracuje do wieczora, a czasem nawet co drugi dzień jest w domu. Oferowała swoją pomoc. Poprosiłam tylko raz by wyjaśniła kobiecie jak ma zainstalować grę, którą sama podarowała i wtedy się zaczęło... Dowiedziałam się,że ona nie ma czasu, rozumiem, że siedzi z dzieckiem w szpitalu, ale naprawdę non stop była dostępna na FB, więc czy nie miała chwili by wyjaśnić sprawę? Napisała, mi że kobieta ma sobie poszukać kodów na necie, ona nie ma czasu, a ja mam tą sprawę załatwić, ja mam zdrowie dzieci, więc czas mam. Mam swoje sprawy, swoje domowe obowiązki, swoje zainteresowana i zobowiązania chociażby wobec Was i zabaw na które się zapisałam, a mimo to poświęcałam kilka godzin dziennie na prowadzenie tego bazarku, wysyłałam setki próśb o udostępnienie, dołączenie, o fanty, jak nie było co wystawiać musiałam kupić, przedmioty zapakować i zawieźć wózkiem na pocztę i na swój koszt wysłać. W pewnym momencie zostałam z tym wszystkim całkiem sama, choć od początku miałyśmy być we trzy... Najważniejsze to jednak mimo wszystko powinna być moja rodzina, a mąż miał pretensje, że tyle wieczorów na to poświęciłam, dziecko mi się pytało kiedy skończę grać na komputerze. Matka Patryka była bardzo roszczeniową osobą, traktowała mnie jak pracownika na etacie, potrafiła dzwonić w sobotę czy niedzielę wieczorem po 21, bo chciała non stop coś na już i wciąż od niej słyszałam "żeby to dobrze poszło" "żeby dużo kasy z tego było". Ogólnie od słowa do słowa, jak jej napisałam ile ja zrobiłam dla tej akcji, to dowiedziałam się, że powinnam się z nią zamienić i wejść w jej buty....czyli mieć dziecko chore na raka....mało tego zostałam jeszcze obgadana przez innymi "onkomamami", a na końcu jak kuzynka pojechała odwieźć fanty te niesprzedane do teściów Sylwii - dziadków Patryka, którzy mieszkają u mnie na wsi były jeszcze pretensje, że po co się w ogóle za to brałam... Po to by Patryk miał 5677zł na worki stomijne,na kosmetyki itd... Po to....

Czy warto pomagać? W czasach gdy co drugi odwraca głowę gdy ma coś z siebie dać, trochę czasu zainteresowania... udaje, że go to nie dotyczy... 
Warto, ale na pewno nie warto robić czegokolwiek kosztem swojej rodziny, swoich dzieci itd...

16 komentarzy:

  1. A podobno rodziny chorych osób potrafią wiele zrozumieć i docenić... Niestety nie każdy. Owszem trzeba jej współczuć, ale czy od razu trzeba podkreślać jak to jej źle. Ty dałaś tyle czasu, poświęciłaś trochę rodziny bo ten czas mogłaś z nimi w miły sposób spędzić, a przede wszystkim dałaś serce... wierzę, że ktoś to doceni i to dobro wróci do Ciebie :) Trzymaj się :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana, bardzo Ci współczuję z powodu przykrości jaką dostałaś. Dobro wróci do Ciebie podwójnie. Głowa do góry. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Moja pierwsza myśl po przeczytaniu tego posta była taka, jak dziewczyn wyżej. To dobro do Ciebie wróci.
    Powiem szczerze, że do tej pory jakoś nie zdawałam sobie sprawy z tego, że sprawy mogą się tak potoczyć... że zostaniesz tak potraktowana mimo tego, że włożyłaś w to całe swoje serce i czas... i jak tu się nie zniechęcić?
    Podejrzewam, że w końcu, po czasie, ta kobieta zrozumie ile dla niej zrobiłaś. Szkoda tylko, że za późno - wtedy doceni i dojdzie do wniosku, że gdyby nie Ty, sama by do tego nie doszła.
    Na razie odpocznij, nie ma co się denerwować na takich ludzi. Głowa do góry, nadrabiaj czas z rodziną :)
    Buziaki dla Was :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Widzę, że prędzej czy później każdego z pomagających czeka takie podziękowanie. Ja, jeszcze w liceum dużo czasu poswięcałam na akcje charytatywne. Wkladałam w nie całą siebie, zaniedbując przyjaciół i rodzinę. Dzieci jeszcze nie miałam, męża również, ale zamiast bawić się z innymi kombinowałam jak tu zebrać potrzebne pieniądze. A co otrzymałam w zamian? Obelgi, wyzwiska i pretensje dosłownie o wszystko. Bo ja jestem wolna, a oni tacy zajęci swoimi problemami, że ja mam obowiązek im pomagać. Obowiązek!! Gdy przed maturą odmówiłam pomocy w akcji chyba z wiadomych względów usłyszałam, że jestem bezdusznym potworem, który lansuje się czyimś kosztem. To "podziękowanie" tak mnie zabolało, że powiedziałam sobie dość! Pomagam, ale już w zupełnie inny sposób. Nie organizuję żadnych akcji, ale staram się dołożyć coś od siebie chociażby w formie licytacji.
    Wiem Kochana, że to boli. Wiem to doskonale . Coraz częściej rodziny chorych zapominają, że to co robimy jest dla nich, a nie przeciwko im, że robimy to z własnej woli, a nie z obowiązku pomocy, że tak na prawdę to dzięki takim osobom jak Ty mogą dalej leczyć swoje dzieci. Szkoda, że wchodząc w chorobę stają się tak bezduszni i pozbawieni ludzkich odruchów.

    OdpowiedzUsuń
  5. Widzę, że prędzej czy później każdego z pomagających czeka takie podziękowanie. Ja, jeszcze w liceum dużo czasu poswięcałam na akcje charytatywne. Wkladałam w nie całą siebie, zaniedbując przyjaciół i rodzinę. Dzieci jeszcze nie miałam, męża również, ale zamiast bawić się z innymi kombinowałam jak tu zebrać potrzebne pieniądze. A co otrzymałam w zamian? Obelgi, wyzwiska i pretensje dosłownie o wszystko. Bo ja jestem wolna, a oni tacy zajęci swoimi problemami, że ja mam obowiązek im pomagać. Obowiązek!! Gdy przed maturą odmówiłam pomocy w akcji chyba z wiadomych względów usłyszałam, że jestem bezdusznym potworem, który lansuje się czyimś kosztem. To "podziękowanie" tak mnie zabolało, że powiedziałam sobie dość! Pomagam, ale już w zupełnie inny sposób. Nie organizuję żadnych akcji, ale staram się dołożyć coś od siebie chociażby w formie licytacji.
    Wiem Kochana, że to boli. Wiem to doskonale . Coraz częściej rodziny chorych zapominają, że to co robimy jest dla nich, a nie przeciwko im, że robimy to z własnej woli, a nie z obowiązku pomocy, że tak na prawdę to dzięki takim osobom jak Ty mogą dalej leczyć swoje dzieci. Szkoda, że wchodząc w chorobę stają się tak bezduszni i pozbawieni ludzkich odruchów.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem z Tobą , powiem tak lepiej wpłacić dosłowny " grosz " i nie poświęcać rodziny dla innych , są rodzice , osoby którzy swoją wdzięczność mają dla każdego i zawsze , ale jest ich tak mało, a tych jak piszesz roszczeniowych niestety więcej , znam osobiście i wiem choroba to wyrzeczenia , żal [ siostra chora ] staram się pomagać ale nie angażuję się zbyt bardzo - pieniądze, jakieś fanty , mam mniej rozczarowań [ nie ominęły mnie takowe] . Trzymaj się i pamiętaj że są ludzie co krzywdzą słowem , ale Twoje serducho nagrodzą inni - bo przecież są jeszcze dobrzy ludzie pozdrawiam Dusia

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozwałka...... Nie wyobrażałam sobie, że za pomoc można jeszcze usłyszeć złe słowo.....Nie przejmuj się, serducho masz wielkie i , tak jak pisały dziewczyny, dobro wraca do człowieka! Buziaki i główka do góry!

    OdpowiedzUsuń
  8. Mogę Ci tylko współczuć i powiedzieć, że Cię rozumiem. Mnie też spotkało coś podobnego tylko, że nie od obcych ale od rodziny. Poświęciłam się bez reszty, oddałam swój dom, spokój,czas i pieniądze. Przewróciłam swoje życie do góry nogami w zamian zamiast wdzięczności spotkałam się z wrogością, podejrzeniami,że nie robię tego bezinteresownie , coraz to nowymi żądaniami i kompletnym brakiem jakiejkolwiek pomocy. Też miałam wrażenie, że jestem traktowana jak służąca, powinnam dodatkowo współczuć , zgadywać pragnienia i zachcianki tylko dlatego, że ktoś jest chory i uważa, ze wszystko mu się należy. Moje potrzeby nie miały żadnego znaczenia. Gdy w przypływie rozpaczy zaczęłam się buntować i ja i moja rodzina zostaliśmy potraktowani jak najwięksi wrogowie. Rozmawiając z doświadczoną koleżanką powiedziałam, że żałuję, że udzieliłam pomocy a ona mi wyjaśniła, że nie powinnam żałować. Spróbowałam, zrobiłam wszystko co można było, mam czyste sumienie. Może niektórzy ludzie nie zasługują na pomoc ale możemy się o tym przekonać tylko wtedy gdy spróbujemy im pomóc. Staram się trzymać tej zasady choć każde negatywne doświadczenie zniechęca do kolejnych działań. Super, że o tym napisałaś bo często wstydzimy się takich doświadczeń. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Dzięki Wam dziewczyny :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Po przeczytaniu postu aż znieruchomiałam ze zdziwienia.. bo jak tak wspaniała osoba jak ty mogła być skarcona za dobro. Kompletnie nie rozumię tej mamy, przyznam że brak mi słów żeby skomentować w jakiś sposób tą sytuacje.
    Nie przejmować się tyle mogę powiedzieć, a to że ty masz ogromnie serducho to wiele osób wie. Już pisałam ci że gdyby nie ty nie wiem co by było z aukcja dla Nadusi bo tyle serca okazałaś i pomimo że to ja prowadzę tą aukcje to ty z równie wielkim zaangażowaniem mi pomagasz :) Jesteś takim naszym aniołkiem :*

    OdpowiedzUsuń
  11. No to mogło zaboleć, mnie też denerwują osoby które tylko mają jakieś roszczenia a w zamian nic. Muszę Ci powiedzieć, że i tak miałaś wiele cierpliwości, rozumiem, że jak ma się tak ciężko chore dziecko to nie jest łatwe, ale nie powinna się tak zachowywać i tak Ciebie traktować. Ja bym pewnie zrezygnowała ale podziwiam fakt, że pomimo "fanaberii" mamusi dokończyłaś to co zaczęłaś, a z rodziną - mężem i dziećmi powoli dojdziecie do równowagi i spokoju. Niestety często jest prawdziwe powiedzenie " Jak ktoś ma miękkie serce to musi mieć twardą du..ę" także choć to trudne nie przejmuj się tym co już było i przeszło i idź do przodu. Głowa do góry ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. straszne jest to co piszesz - a potem dziwią się ludzie, że rodzi się obojętność i brak chęci pomagania - no nic dziwnego, bo jak ktoś się spotka z chamstwem i prostactwem to się odechciewa...
    a wogóle to nie wiem kiedy ta mama ma czas siedzieć na fb przy chorym dziecku - ja jak byłam z moim synkiem w szpitalu, bo też miał raka, to nic poza nim dla mnie nie istniało i byłam wdzięczna za każdy ofiarowany grosz... nie rozumiem takich ludzi jak ta kobieta....

    OdpowiedzUsuń
  13. Głowa do góry :) dasz radę to przetrzymać, chociaż pewnie Ci jest trudno, ale jak mówi mój kolega "Żaden dobry uczynek nie zostanie bez kary" po przeczytaniu Twojego posta to powiedzenie nabrało sensu... osób roszczeniowych jest bardzo dużo, aczkolwiek trudno jest zrozumieć takich ludzi...

    OdpowiedzUsuń
  14. Przykro się czyta taki tekst...bo domyślam się co czujesz...bo przecież WIEM ile czasu, swojego zaangażowania w tą akcję włożyłaś...
    Ktoś mi kiedyś powiedział "Jeśli masz miękkie serce to musisz mieć twardy tyłek"...chyba czas skorzystać z rady ;) co?
    :)
    Jestem z Tobą :) Pozdrawiam i przytulam!

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie wiem, co Ci napisać, bo to co tu piszesz, to dla mnie w ogóle szok..też mi jest przykro, że jakieś dziecko jest chore, bo każdego może to spotkać..właśnie..każdego..i tak już jest..niestety..nie wiem, co bym czuła na jej miejscu, ale wiem na pewno, że cieszyłabym się, że mam dziecko i że żyje, bo nie wszyscy mają takie szczęście..potraktowana zostałaś tragicznie..przypuszczam, że ja dla niej taka uprzejma jak Ty bym nie była...ale hmm..pracuję, gdzie pracuję, więc jak trzeba biorę co poniektóre rzeczy "na zimno".. Po prostu pomagać warto..tylko nie wszystkim..niestety w tym przypadku warto było pomóc Patrykowi, natomiast jego matce nie.

    OdpowiedzUsuń
  16. To bardzo przykre co cię spotkało. Ja dwa lata temu też oberwałam nasłaniem kontroli i robieniem mi "koło pióra" za to że robiłam w pracy dużo więcej, dla dzieciaków. płaciłam za to własnym zdrowiem i czasem dla rodziny. I po dwóch latach nie do końca jeszcze się pozbierałam. Wiem jak to boli. Tobie życzę, byś miała dużo siły (więcej niż ja) i więcej poczucia własnej wartości, bo to ono pozwala nam się podnosic po takich razach. Ja już zaczynam być na etapie, że warto robić coś dla innych, ale jasno stawiac swoje granice i jednak zadbać w tym pomaganiu o siebie.
    Zrobiłaś kawał dobrej roboty i to sie liczy, Bez takich ludzi jak ty świat byłby dużo uboższy. Dla mnie (i jak widzę w komentarzach dla wielu innych również) jesteś wielka!
    Serdeczności posyłam:)

    OdpowiedzUsuń