Obserwatorzy

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą książki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą książki. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 25 kwietnia 2019

Darien Gee Herbaciarnia Madeline

Pełna uroku opowieść o triumfie nadziei.
Julia Evarts i jej pięcioletnia córka Gracie znajdują na ganku zaskakujący prezent: kawałki chleba przyjaźni amiszów i liścik: „Mam nadzieję, że będzie smakowało”. Do prezentu dołączone są przepis na chleb oraz zachęta, by podzielić się nim z przyjaciółmi. Po namowach córki Julia wręcza torebki chlebowego zakwasu Hannah de Brisay, wiolonczelistce, której kariera i małżeństwo gwałtownie się skończyły, i Madeline Davis, która niedawno otworzyła w Avalon salon herbaciany. Właśnie w salonie herbacianym Madeline między kobietami rodzi się przyjaźń, która na zawsze zmieni ich życie... 

Książkę dostałam do przeczytania jakiś czas temu w ramach zabawy "Wędrująca książka" u Eli. Od pierwszych stron czytało się ją bardzo szybko i przyjemnie. Herbaciarnia jest ciepłą opowieścią, o przyjaźni, miłości, wybaczeniu,pachnie świeżym ciastem i aromatyczną herbatą. 
W tytułowym lokalu spotykają się trzy kobiety, właścicielka oraz dwie młode dziewczyny ze sporym bagażem doświadczeń. Hannah de Brisay wiolonczelista, przeżywa kryzys małżeński, musi się pogodzić ze zdradą ukochanego, Julia cierpi po stracie syna, odrzuca męża, urywa kontakty z rodziną, a w szczególności z siostrą, którą obwinia za tragedię, również Madeline Davis zmaga się z demonami przeszłości.
Początkowo kobiety łączy woreczek z zakwasem na chleb Amiszów, Julia zachęcona przez córkę, postanawia do dokarmiać, a później podzielić się z kolejną osobą. Z czasem jednak znajomość przeradza się w coś poważnego i trwałego, a miasteczko Avalon ogarnia chlebowe szaleństwo. Dodatkowo dociekliwa dziennikarka prowadzi śledztwo i za wszelką cenę chce się dowiedzieć od kogo wyruszyła pierwsza paczuszka z zakwasem.
Lubię takie lekkie powieści, trochę odrealnione, ale dające pociechę i nadzieję w chwilach smutku. 


Przy okazji zapisów na Wędrującą książkę karto_flana zorganizowała Candy, nie wiem czy pokazywałam co wygrałam - jeśli nie to strasznie mi wstyd.


Książka przywędrowala do mnie od Small Megi, dostałam z nią przepiękną opaskę (zdj pozwoliłam sobie pożyczyć z bloga, bo niestety fotka całej paczki zaginęła)

Następna w kolejce była Avrea. 

piątek, 19 kwietnia 2019

Ada Johnson Kalendarz z Dziewuchami

Ada mogłaby śmiało nazwać siebie szczęściarą. Z kilku powodów. Pierwszy: świeżo poślubiony angielski małżonek zwany Rośkiem, zakochany w niej na zabój. Powód drugi: para domowych małolatów i rudy terierek Spajkuś, bez których nie wyobraża sobie życia. I wreszcie powód trzeci: Dziewuchy – czyli barwne grono najbliższych jej kobiet. Chociaż na co dzień przyjaciółki mieszkają w czterech różnych krajach, to kontaktują się regularnie, wykorzystując wszystkie zdobycze technologiczne.
W dniu ślubu w ręce Ady wpada koperta od tajemniczego nadawcy, który podpisuje się inicjałami „A.M.” i zwraca się do niej „Adrienne”. Treść wiadomości również nie jest jasna. Ada nie skupia się na tym przesadnie, bo ma na głowie cały dom, prawie zawsze pełen ludzi. Jednak w ciągu następnych kilku miesięcy przychodzą kolejne listy, wzbudzając spore zaciekawienie Ady i jej Dziewuch. Akcja zaczyna nabierać tempa… 



Kalendarz z Dziewuchami to debiutancka książka Ady Johnson. Wg opisu na okładce miała być to ciepła, pełna humoru opowieść o sil przyjaźni i miłości, miałyśmy w bohaterkach odnaleźć siebie. Przy powieści miałyśmy się odstresować i naładować akumulatory, w tym przypadku na pustych obietnicach się skończyło. Zaczęłam czytać z wielkim zainteresowaniem licząc na lekką i przyjemną lekturę, jednak z każdym dniem podchodziłam do niej jak pies do jeża. Początkowo obiecywałam sobie, że pochłonę 2 rozdziały dziennie, później jeden, potem poprzestałam na stronie, a i to było wyczynem. 
Największą wadą Kalendarza jest ogromna ilość bohaterów, nie jestem Wam w stanie napisać kto był kim i właściwie po co, oprócz tytułowych Dziewuch, występowali jeszcze sąsiedzi, rodzina Rośka i Ady, rodziny przyjaciółek, pokuszę się o stwierdzenie, że liczba postaci równała się liczbie stron, a było to nie lada tomisko. Drugą było mnóstwo nieistotnych sytuacji, których opisanie zajmowało niekiedy rozdział (operacja przepukliny, zakupy, wizyta jehowych, odwiedziny kogoś tam itd). Z pełnym przekonaniem jestem w stanie stwierdzić, że do strony 150, powieść była o niczym. W końcu jednak udało mi się oddzielić ziarna od plew i dotarłam do wątków tajemniczych listów. Dużym błędem było to, że nie został on tak przedstawiony by zaciekawić znużonego czytelnika. 
Nie wiem sama czy tam polecić tą książkę czy nie, chociaż zawsze uważam, że warto sobie wyrobić swoje zdanie. Jeśli jednak liczycie na lekturę, którą przeczytacie w jeden wieczór i będziecie chciały więcej to tutaj tego nie znajdziecie.

Za możliwości przeczytania Kalendarza z Dziewuchami dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.

środa, 27 marca 2019

Czyż nie dobija się koni Horace McCoy

Opowieść o czasach wielkiego kryzysu przepełniona tańcem i rozpaczą.
Hollywood, lata 30. XX wieku, rekordowo wysokie bezrobocie. Gigantyczny maraton taneczny przyciąga rzesze znęcone obietnicą darmowego wiktu i tysiąca dolarów dla zwycięzcy: bezrobotnych aktorów, łowców nagród i ludzi bez perspektyw. Rozpoczyna się dziwna pogoń spoconych par za kołem fortuny. Dla niektórych stawką jest życie.

Powieść "Czyż nie dobija się koni?" jest uznawana za pierwszą amerykańską powieść egzystencjalną; jej autora stawiano na równi z Hemingwayem i Faulknerem, a w 1969 roku Sydney Pollack dokonał słynnej ekranizacji tej powieści, w której główną rolę zagrała Jane Fonda.



Książkę otrzymałam dzięki uprzejmość Wydawnictwa Zysk i S-ka i bardzo serdecznie za nią dziękuję. 
Jeśli miałabym jednym słowem napisać o czym była, to odpowiedziała bym o wszystkim i o niczym.
Akcja powieści dzieje się w Ameryce w czasach wielkiego bezrobocia, dlatego też gdy pojawia się szansa na zarobienie tysiąca dolarów i darmowe jedzenie w maratonie tanecznym chętnych jest wielu. Tańczyć należy całą dobę, co dwie godziny jest 10 minutowa przerwa. W tańcu się śpi, goli, pije, rozmawia. Para, która nie daje nie rady odpada. W czasie maratonu dochodzi, do wielu sensacyjnych sytuacji, ale wbrew pozorom na tym właśnie zależy organizatorom żądnym sławy i pieniędzy.
Główni bohaterowie to Gloria i Robert. On liczy, iż wydarzenie pozwoli mu rozwinąć skrzydła w roli reżysera. Ona jest w ciężkiej depresji, czuje beznadzieję i bezsens egzystencji. 
Maraton tańca jest taką metaforą naszego życia, wyścigiem szczurów, kiedy na skraju załamania i wyczerpania pędzimy za niewiadomo czym, nie dostrzegając tego co mamy wokół.
Czytając opinie o powieści, spotkałam wiele tez, że film powstały na jej postawie jest o wiele lepszy, mam nadzieję, że wkrótce się przekonam i wyrobie swoje zdanie. Nie mniej jednak książkę polecam.

niedziela, 3 lutego 2019

Odium Katarzyna Grzegrzółka

Mroczny kryminał odsłaniający najciemniejszą stronę ludzkiej duszy.
Dwójka nastolatków przypadkowo natrafia w miejskim lasku na zmasakrowane zwłoki młodej kobiety. Charakter i liczba obrażeń świadczą o niepohamowanej, wręcz szaleńczej nienawiści zabójcy do swojej ofiary. Obok ciała leży pomięta kartka z rozmazanym napisem.
Śledztwo przejmuje komisarz Jan Bury, borykający się z własnymi problemami osobistymi. Niestety wszystko wskazuje na to, że ta zbrodnia to dopiero początek koszmaru, a każdy dzień zwłoki w odnalezieniu sprawcy może poskutkować kolejną bestialsko zamordowaną ofiarą.
Czy Buremu i jego zespołowi uda się zatrzymać spiralę nienawiści i dopaść okrutnego mordercę? 


Na wstępie chciałabym podziękować Wydawnictwu Zysk i S-ka za możliwość przeczytania tej książki. 
Myślę, że jak na debiut powieść Pani Katarzyny nie jest najgorsza, choć szczerze mnie nie zachwyciła.  
Zacząć trzeba od faktu, że nie jest to "mroczny kryminał odsłaniający najciemniejszą stronę ludzkiej duszy" jak głosi okładka, mamy tu morderstwo, mamy policjantów, więc pewnie jakiś kryminał to jest, słowo "jakiś" bym tu dwa razy podkreśliła. Rzadko się zdarza, bym przed połową książki odkryła kto jest mordercą, tutaj wiedziałam od samego początku, mimo, iż autorka próbowała prowadzić tak fabułę, by zasiać w nas wątpliwości to praktycznie od pierwszych stron wiadomo było kto zabija. Jednak już samego odsłaniania ciemnej strony człowieka było jak na lekarstwo. 
Najgorszą postacią był sam Jan Bury, nie wiem czemu miały służyć wstawki o jego problemach miłosnych, skoro niczego nie wnosiły do powieści mało tego, wątek został rozpoczęty i nie zakończony. Same rozmowy policjantów mogły rozśmieszyć czytelnika, choćby to, że każdemu zabronili wyjeżdżać z miasta - nawet w W11 takich tekstów nie było. W całej powieści można znaleźć o wiele więcej błędów technicznych. Pozostałym postaciom - nieco papierowym i nudnym też można kilka rzeczy zarzucić.
Jedynym plusem jest to, że książkę czyta się szybko, język jest dość przystępny. Debiut niedopracowany, jednak z chęcią przeczytam kolejne pozycje pani Grzegrzółki.

niedziela, 30 grudnia 2018

Wędrująca książka - Anna Sakowicz - Już nie uciekam

Kornelia puściła w obieg trzecią część kociewskiej trylogii Anny Sakowicz "Już nie uciekam". Do mnie przyszła od Elunii i znalazłam w niej cudowne zawieszki, a od właścicielki małe co nie co.


Joanna potrafi zaskakiwać zarówno siebie, jak i najbliższych. Jest narzeczoną Artura, iskrzy między nią a Jaromirem, w dodatku pojawia się kolejny zagadkowy mężczyzna. Pomimo wątpliwości, bohaterka zaczyna urzeczywistniać swoje marzenia. Przeprowadza się na Kociewie i podejmuje decyzję o uruchomieniu kawiarni w lokalu, z którym wiążą się pewne tajemnice. Nadal pracuje jako wolontariuszka w hospicjum dla dzieci. Pisze dla nich bajki. Wkrótce zgłasza się poważny wydawca, który chce je opublikować, ale stawia warunki... Nowa powieść Anny Sakowicz jest historią o dojrzałej, potarganej przez życie kobiecie, która pragnie stworzyć prawdziwy dom z właściwym partnerem. Już nie uciekam zamyka trylogię kociewską ( Złodziejka marzeń, To się da!). 
 Cała seria książek bardzo mi się spodobała. Opowiadała o kobiecie po 40 stce - Joannie, która wraz z córką Ludwiką porzuca pracę i ustabilizowane życie. Zaczyna wszystko od nowa na Kociewiu. Poznaje nowych ludzi, zwyczaje tam panujące, znajduje miłość. 
W trzeciej części Joanna już na dobre odcina się od przeszłości zamieszkuje w Stargardzie u ciotki Zosi i planuje ślub z Arturem, a także otwarcie własnej kawiarni. Nadal jest wolontariuszką, opiekuje się Mrówką, Szpilką i Pati, musi się jednak uporać ze straszną bezwzględnością losu. Pomaga również Arkowi wychowankowi rodziny zastępczej, która właśnie się rozpada. Sama musi zastanowić się nad swoim związkiem, bo sielankę psują wspomnienia zmarłej żony mężczyzny, ale jej bezkompromisowa matka domaga się podania terminu ślubu.
Anna Sakowicz włada niezwykle lekkim piórem, w książce znajdziemy niezwykle dużą dawkę humoru, oczywiście w tej dziedzinie prym wiedzie ciocia Zosia, która mimo swoich blisko 90 lat, nadal jest pełna życia. Joanna jest ciekawą bohaterką, nieco zagubioną w rzeczywistości, pragnącą spokoju i stabilizacji, niekiedy trochę dziecinną i irytującą, ale bardzo się cieszę, że ją poznałam. 
Zachęcam Was do przeczytania całej kociewskiej trylogii.

Następną w kolejce czytelniczką była MammaMai, wysłałam jej koralikowe śnieżynki:


sobota, 17 listopada 2018

Shari Lapena - Niechciany gość

Pełen niespodziewanych zwrotów akcji thriller, napisany przez autorkę bestsellerów Para zza ściany i Nieznajoma w domu. W Catskills panuje zima, a Mitchell’s Inn, hotel ukryty wśród górskich lasów, jest miejscem doskonałym na niczym niezmącony weekendowy wypoczynek albo na romantyczną schadzką. Gdy wokół pogarsza się pogoda, a burza śnieżna powoduje awarię elektryczności oraz uniemożliwia wszelką komunikację ze światem zewnętrznym, gościom nie pozostaje nic innego, jak tylko cierpliwie czekać na możliwość skontaktowania się ze światem za murami budynku. Tymczasem jednak niespodziewanie ginie jeden z gości Mitchell’s Inn. Śmierć wygląda na efekt wypadku, ale gdy życie traci kolejna osoba, ludzie uwięzieni w hotelu na odludziu zaczynają wpadać w panikę. W odciętym od świata luksusowym hotelu coś lub ktoś uśmierca jego mieszkańców, zabijając ich w kolejności, której reguł nikt nie jest w stanie odgadnąć. Przerażonym ludziom pozostaje czekać na śmierć lub na cudowne wybawienie, które wydaje się jednak bardzo odległe.



Książka "Niechciany gość" jest pierwszym dziełem Pani Lapeny, z którym miałam styczność i powiem Wam, że z miłą chęcią poznam wcześniejsze pozycje.
"Niechciany gość" to opowieść o grupce pozornie niezwiązanych ze sobą osób, które postanawiają spędzić weekend w hotelu Mitchell's Inn w malowniczej okolicy. Autorka doskonale nakreśliła klimat panujący w nim, ciekawie też przedstawiła postacie. Każda z nich miała inne oczekiwania względem tych krótkich wakacji np. małżeństwo pragnęło odpocząć od codzienności, na nowo rozpalić w związku miłość, pisarka poszukiwała spokoju, natomiast przyjaciółki chciały się odbudować swoją relację, oprócz nich poznamy również prawnika i dwie młode, zakochane pary, a także właściciela hotelu i jego syna.
W piątkowy wieczór zaczyna się burza lodowa, która wkrótce odcina dostęp do świata, początkowo to mieszkańcom hotelu nie przeszkadza, zaczynają odczuwać brak dopiero gdy następnego poranka odnajdują u szczytu schodów piękną i martwą kobietę. Wszystko wskazuje na wypadek, choć w niedługiej przyszłości ginie kolejna osoba, wtedy pojawiają się wątpliwości. Mieszkańcy zaczynają się zastanawiać czy to koniec zabójstw, czy morduje ktoś spośród nich, czy może ktoś z zewnątrz. Z każdą minutą wzrasta napięcie, pojawiają się wzajemne oskarżenia, dominację nad ludzką naturą przejmuje strach i walka o przetrwanie. Sytuacje pogarsza   brak ogrzewania, a także niemożność ruszenia ciał i skontaktowania się ze służbami. 
Przeważnie przystępując do czytania kryminału zaczynam od przejrzenia zakończenia, tym razem z trudem, ale się opanowałam i finał mnie bardzo zaskoczył. Książkę czyta się szybko, akcja wciąga, choć toczy się niespiesznie. Pisarka ma lekkie pióro i choć bohaterów było wielu to nie męczy.
Na zakończenie pragnę bardzo serdecznie podziękować Wydawnictwu Zysk i S-ka za możliwość przeczytania tej powieści, a Was zachęcam do polowania na nią w księgarniach od 19 listopada.

sobota, 27 października 2018

Simone van der Vlugt "Niebieska porcelana"

 Po śmierci męża Catrijn wyjeżdża ze swojej wioski i zostaje służącą u rodziny Van Nulandt w Amsterdamie. Ponieważ odkryła w sobie pasję do malowania, pomaga swojej pani, kiedy ta prowadzi lekcje malarstwa. Niestety, dopada ją przeszłość i musi uciekać, by w końcu znaleźć zatrudnienie w fabryce porcelany w Delft, gdzie wreszcie doceniono jej talent malarski. Rozpoczyna się dla niej czas spokoju i szczęścia, jednak niebawem Catrijn cudem nie traci życia w czasie gigantycznego wybuchu miejskiej prochowni, który zniszczył niemalże całe śródmieście Delft, a na dodatek staje przed kolejnym życiowym wyborem…
"Simone van der Vlugt stworzyła piękną postać głównej bohaterki, która żyje wprawdzie w holenderskim Złotym Wieku, ale z którą doskonale utożsamić się może każda czytelniczka z wieku XXI".



Niebieska porcelana to powieść, która rozgrywa się w XVII wieku w Holandii. Główną bohaterką jest Catrijn , która po śmierci męża tyrana i stracie dziecka opuszcza rodzinną wioskę i wyrusza do miasta w poszukiwaniu swojego miejsca na ziemi oraz szansy na zrealizowanie swoich malarskich marzeń. Od początku podróży los rzuca jej kłody pod nogi, a oddech przeszłości czuje na karku. Ostoją spokoju okazuje się fabryka porcelany, gdzie kobieta dostaję pracę. Niestety mimo ogromnego talentu i niepohamowanej wyobraźni jej praca jest gorzej płatna niż zajęcie mężczyzny na tym samym stanowisku. Z czasem jednak zyskuje przyjaźń i szacunek mieszkańców, fabryka rośnie w siłę, głownie dzięki jej umiejętnościom. Zyskuje też coś więcej - mianowicie dojrzałą miłość i troskę swojego pracodawcy, który z czasem zostaje jej mężem. Cały czas nie daje o sobie zapomnieć przeszłość kobiety, pojawiają się ludzie, którzy pragną się dorobić na jej sukcesie, ją samą dręczą wyrzuty sumienia. Kolejną przeszkodą w spokojnym, pełnym szczęścia życiu jest epidemia dżumy ogarniająca cały kraj, rozpoczyna się walka o przeżycie.
Książkę gorąco polecam jest to obyczajowa powieść o świecie zdominowanym przez mężczyzn, o walce o miłość i szacunek, a także o prawie do realizacji swojej pasji. Mimo, iż minęło wiele lat to w pewnych dziedzinach życia kobiety z góry są postawione na straconej pozycji. Jedynie czego mi brakowało to wątku trzymającego w napięciu, odrobiny dreszczyku emocji.


Niebieską porcelanę otrzymałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Zysk i s-ka 
logo

niedziela, 30 września 2018

"Czego nie powiedziałam" Małgorzata Garkowska

Jak grom z jasnego nieba. Tak wyglądało pierwsze spotkanie Emilii i Roberta. Ona, niepewna siebie młoda kobieta, i on, przebojowy mężczyzna, zaradny i zdecydowany. Wydaje się, że do pełni szczęścia niczego im nie brakuje. Albo prawie niczego…
Marzenie Roberta rodzi kłamstwo, kłamstwo budzi demony przeszłości. Emilia wraca wspomnieniami do czasów, gdy była nastolatką. Zakochaną nastolatką. Dla miłości gotową zrobić wszystko. Nie wiedziała jednak, jaką cenę przyjdzie jej za to zapłacić…

Książka jest moim pierwszym spotkaniem z autorką i mam nadzieję, że nie ostatnim.
Głównymi bohaterami są Emilia i Robert, ich charaktery zdecydowanie się różnią. Ona - zagubiona, nieśmiała, zamknięta, skrywająca wielki ból, natomiast on pewny siebie, otwarty i przebojowy, te dwie zupełnie inne osobowości połączyła miłość. Miłość jak dla mnie trochę naiwna, cukierkowa, czytając pierwszą połowę powieści miałam wrażenie, że zjadłam co najmniej kilogram waty cukrowej. Chociaż z drugiej strony, która z nas nie marzyła by o związku, w którym druga połówka czyta w naszych myślach, pytanie tylko czy w realnym świecie jest to możliwe. Nie wiele potrzeba by odkryć z jakim problemem boryka się kobieta, mimo, że jak wszyscy dobrze wiemy, że kłamstwo ma krótkie nogi Emilia brnie dalej w świat kolejnych niedomówień, wkracza na ścieżki, z których nie będzie już powrotu, wie, że wyjaśnienie sprawy będzie ją kosztować utratę ukochanego. 
Druga część powieści o wiele bardziej mi się spodobała, główna bohaterka zaczęła dojrzewać, zaczęła rozliczać się z przeszłością, a także z nią godzić. Druga część była pełna emocji, które udzieliły się również mi. Zamykając książkę miałam łzy w oczach. 
Autorka niewątpliwie miała świetny pomysł na fabułę oraz lekkie pióro. Fajnie nakreśliła postacie, czytelnik ma ochotę z Robertem wypić piwo, a Emilią najpierw ostro potrząsnąć, a później ją przytulić i pozwolić się wypłakać. 
Z chęcią sięgnę po kolejne książki autorki, a Wam serdecznie polecam. 
Dziękuję za otrzymaną powieść Wydawnictwu Zysk i s-ka.
 

środa, 26 września 2018

Tatuażysta z Auschwitz - Heather Morris

Bestsellerowa – oparta na faktach – powieść na miarę Chłopca w pasiastej piżamie i Listy Schindlera.
Lale Sokołow trafił do Auschwitz w 1942 roku jako dwudziestosześciolatek. Jego zadaniem było tatuowanie numerów na przedramionach przybywających do obozu więźniów. Naznaczanie ich. Pewnego dnia w kolejce stanęła młoda przerażona dziewczyna – Gita. Lale zakochał się od pierwszego wejrzenia. I obiecał sobie, że bez względu na wszystko uratuje ją.



Książkę zaczęłam czytać wczoraj i wczoraj też ją skończyłam. Jest to niezwykle wciągająca opowieść o miłości, która dawała siłę do walki o życie. Główny bohater Lale wykazał się wyjątkową odwagą zgłaszając się dobrowolnie do pracy w Niemczech, by chronić swoją rodzinę. Trafia do obozu w Auschwitz, od początku sprzyja mu szczęście, jeśli to oczywiście możliwe w tych okolicznościach. Dzięki pracy tatuażysty dostaje ochronę, osobny pokój oraz dodatkowe racje żywieniowe. Pewnego dnia do obozu przybywają młode kobiety, Lale z wzajemnością zakochuje się w jednej z nich. Wykorzystuje swoją pozycję by zdobyć dodatkowe jedzenie, nie tylko dla siebie, ale też dla ukochanej, jej przyjaciółek, a nawet Romów, z którymi się później zaprzyjaźnia. Bohater przez cały czas przeżywa rozterki, dotyczące wykorzystywania znajomości z Niemcami, czy swojej pozycji dla chronienia siebie i ukochanej. Służalczość, milczenie, spuszczanie wzroku przed ciemiężcami, a wszystko po to by przeżyć, nawet jak się było na ich usługach. 
Nie zgodzę się z opinią iż książka pozbawiona jest emocji, razem z Ludwikiem przeżywałam wejście do pomieszczenia pełnego zagazowanych więźniów, zimne spojrzenia i ironiczne uśmieszki potwora - doktora Mengele, moment gdy zdał sobie sprawę, że Romowie, z którymi jeszcze wczoraj zajmował blok, z którymi dzielił się jedzeniem zostali właśnie spaleni. 
To co czuli więźniowie budzący się codziennie bez nadziei na przyszłość, nie wiedząc czy ich bliscy przeżyli, czy oni sami wytrzymają kolejny dzień, bez jedzenia, pracując ponad siły dla nas jest niewyobrażalne. Bardziej ten właśnie wątek mnie zainteresował, samo życie w obozie,walka o przetrwanie, niż miłość głównych bohaterów. Nie mieli oni możliwości by wybrać się na spacer, lody czy do kina, nie mieli czasu na romantycznie rozmowy, na plany, a mimo, to oddali by za siebie życie, uczucie napędzało ich walkę o przetrwanie. Okrucieństwo codzienności, bestialstwo oprawców przeplata się z delikatnością miłości.
Książka o losach Lale i Gity oparta jest na faktach, jest to kolejne świadectwo tamtych strasznych czasów, a do nas należy dbanie o to by podobne wydarzenia nigdy się nie powtórzyły. Bohater zdecydował się na zrelacjonowanie swojego pobytu w obozie po śmierci ukochanej, mając blisko 90 lat...zapewne pewne sytuacje wzbudziły mniejsze emocje, a szczegóły się zatarły, mimo wszystko z całą pewnością potwierdzam, że książka porusza do głębi.

wtorek, 17 lipca 2018

Magdalena Witkiewicz - Po prostu bądź

 W pobliżu zawsze był przyjaciel. Jego przyjaciel, któremu nie wolno było czuć.
Ale możemy się umówić
I zawrzeć pewien pakt

Zaopiekował się nią na dobre i na złe.
Ktoś do nich dołączył, a on nadal trwał.

Pewnie nie taką miłość
wymarzyłaś sobie w snach

Miłość przychodzi bezszelestnie, nikogo nie uprzedza.
Równie cicho odchodzi niezauważona.

Lecz może pokochasz mnie
Za jakiś czas.

 
Dawno na żadnej książce się tak nie zawiodłam, jest to druga w ostatnim czasie powieść Pani Witkiewicz i byłam pewna, że zostanie moją ulubioną polską pisarką, ale teraz sama nie wiem. Powieść teoretycznie jest o dość poważnych sprawach choćby takich jak miłość, śmierć, ale traktuje je po łebkach. Główna bohaterka zakochuje się bez pamięci w swoim wykładowcy, biorą szybki ślub, duży kredyt i zaczynają wspólne życie czekając na dziecko. Sielankę przerywa niespodziewana śmierć mężczyzny, kobieta co zapewne nikogo nie dziwi zatraca się w cierpieniu. Wspiera ją przyjaciel mężczyzny, który jak się okazuje od dawna kocha się Paulinie, namawia ją na dziwny układ (tj. ślub), który w właściwie w ich sytuacji nie ma żadnego uzasadnienia. Z czasem zarówno on - Łukasz jak i siostra głównej bohaterki zaczynają ją naciskać, kobieta sugeruje, że to może być ostatnia szansa na szczęście, natomiast mężczyzna staje zazdrosny, wysuwa względem dziewczyny pogrążonej w żałobie chore oczekiwania.
Żaden z głównych bohaterów nie wzbudził mojej sympatii, ani Paulina, ani Aleksander, ani Łukasz, który miał zająć jego miejsce. Wszyscy okazali się jacyś puści, kreowani jak by na kolanie, a już niewyobrażalnym dla mnie jest fakt, że nie minął rok od śmierci męża, a Pola angażuje się w nowy związek, a otaczający ją bliscy wręcz wymagają tego od niej. W takich sprawach wszystko musi się toczyć swoim rytmem - nic na siłę, 
W powieści pojawia się też wątek trudnych relacji z rodziną. Rodzice Pauliny nie rozumieją jej potrzeby dalszego kształcenia się i opuszczenia wsi, nie wspierają jej, a kontakt z czasem zupełnie się się urywa na wiele lat, jednak na ostatnich kartach kobieta odwiedza ich wraz z nowym ukochanym, z dzieckiem, a wszyscy zachowują się jak gdyby nic. 
Pani Magdalena Witkiewicz ma niezwykle lekkie pióro, jej książki szybko się czyta, pomysłów zapewne też nie brakuje, wydaje mi się, że jednak swoje prace powinna trochę dopracować, by nie przedstawiać ważnych spraw w niepoważny sposób.

sobota, 30 czerwca 2018

Magdalena Witkiewicz - Czereśnie zawsze muszą być dwie.

Drzewo czereśni potrzebuje
innego drzewa, aby rosnąć i dawać owoce.
Tak jak człowiek, gdy kocha – rozkwita.

Zosia Krasnopolska otrzymuje w spadku od pani Stefanii zrujnowaną willę w Rudzie Pabianickiej. Rudera okazuje się domem z duszą uwięzioną w dalekiej przeszłości. Stary dom otoczony sadem – niegdyś bardzo piękny – kryje sekrety swoich mieszkańców. Zosia powoli zgłębia jego tajemnice. Kiedy na jej drodze pojawi się Szymon, odkryje najważniejszy sekret: dowie się, czym są prawdziwa przyjaźń oraz miłość. Zrozumie, że tak jak drzewa czereśni muszą rosnąć obok siebie, by wydać owoce, tak ludzie muszą się kochać, by ich wspólna droga przez życie miała sens.

Powieść o przeszłości zaklętej w każdym dniu i o darach, które otrzymujemy od losu, jeśli patrzymy także sercem…

Najnowsza powieść Magdaleny Witkiewicz to historia o tym, że nawet najbardziej niepozorna decyzja wpływa na nasze życie, a przeszłość zawsze wybrzmiewa w teraźniejszości.

Jest to pierwsza książka tej autorki, którą udało mi się przeczytać i zaraz na wstępnie powiem, że warto.  
Główną bohaterką jest Zosia Krasnopolska, która by odpokutować wagary w podstawówce, musiała odwiedzać starszą Panią. W końcu pani Stefania przez blisko 10 lat była najlepszą przyjaciółką dziewczyny, wspierała, troszczyła się i rozumiała ją lepiej niż rodzona matka. Była też odskocznią o rodziców, których wymaganiom dziewczynka cały czas próbowała sprostać.
Zosia po niespodziewanej śmierci kobiety otrzymuje w spadku mieszkanie oraz dworek we wsi pod Łodzią. Kiedy jej życie się komplikuje ucieka tam by odpocząć i poukładać pewne sprawy, w planach ma także przywrócenie zapomnianemu miejscu dawnej świetności. Na miejscu poznaje życzliwych sąsiadów, a kolejne osoby, które staną się dla niej niezwykle ważne.
Pan Andrzej co wieczór opowiada niezwykłą, choć tragiczną historię swojego życia, która zazębiała się z ówczesnymi mieszkańcami dworku w Rudzie Pabianickiej, wielka miłość przeplata się z najgorszymi cechami, które drzemią w człowieku : nienawiścią, zazdrością, chęcią zemsty, zachłannością.
Książka bardzo mi się podobała, najbardziej oczywiście czasy przeszłe, kiedy to Łódź była miastem, w którym kwitł przemysł włókienniczy, a bogaci przedsiębiorcy szukali chwili wytchnienia na pobliskich wsiach.  
Autorka wykreowała ciekawe , nieszablonowe i co najważniejsze niegłupie postaci, z którymi można się identyfikować Zosia - początkowo próbuje się wyzwolić spod wpływów niezwykle wymagających rodziców, spada z deszczu pod rynnę - poznaje wiecznego chłopca - Marka, mężczyznę totalnie nieodpowiedzialnego,uwikłanego w szemrane interesy. Stefania niezwykle mądra, dojrzała kobieta,Szymon - bohater, który wciąż nie może uporać się z wyrzutami sumienia, Andrzej dżentelmen, który doświadczył w swoim życiu wiele, ale wciąż ma nadzieję, że to, że zazna szczęścia z ukochaną. 
Powieść z czystym sumieniem Wam polecam.

niedziela, 8 kwietnia 2018

Sarah A. Denzil - Milczące dziecko

Latem 2006 roku Emma Price bezsilnie patrzyła, jak z rzeki wyłowiono czerwoną kurtkę jej sześcioletniego syna, Aidena. Ciała nie odnaleziono.
Dopiero dziesięć lat później Emma odkryła, że na powrót może cieszyć się życiem. Wyszła za mąż, oczekuje drugiego dziecka i poczuła, że znowu ma kontrolę nad swoim życiem.

I wtedy wraca do niej Aiden.

Chłopak nie jest w stanie mówić, ale jego ciało opowiada historię zaginięcia. Liczne rany i złamania rzucają nieco światła na koszmar, przez który przeszedł. Okazuje się również, że Aiden wcale nie wpadł do wody. Aiden został porwany.

Emma usiłuje porozumieć się z nastolatkiem i odkryć tożsamość sprawcy bestialskich czynów. Ale kto w ich małej wiosce mógł dopuścić się tak straszliwej zbrodni?

Tylko jej syn zna całą prawdę. Jednak jak opowiedzieć o niewyobrażalnym? 




Dziś popołudniu skończyłam tą książkę, więc opinię wyrażę na gorąco. Podobał mi się bardzo pomysł na powieść, historia, która przydarzyła się głównej bohaterce, może się przydarzyć każdej matce. Dziecko znika ze szkoły, nie wiadomo czy samo wyszło, czy zostało porwane, odnalezienie kurtki chłopca, może sugerować, że się utopiło. 
Emma po 10 latach pogodziła się z tragedią, uznaje syna za zmarłego, wychodzi za mąż i oczekuje kolejnego dziecka, wtedy pojawia się Aiden. Od lekarzy dowiaduje się co chłopiec przez lata nieobecności przeżył - każdego rodzica przyprawiło by to o zawał. 
Chłopiec nie mówi, kobieta jeździ z synem na terapię, w między czasie próbuje przygotować się na narodziny córki, próbuje też ułożyć relacje z obecnym mężem i ojcem dziecka, a nade wszystko chce dociec do prawdy. 
Czytelnicy poznają myśli, obawy i wątpliwości matki, przeżywają razem z nią irytację, bezradność, ale też nadzieję. Ważnym aspektem też były media i ich żerowanie na tej tragedii, wyciąganie spraw z przeszłości, dopisywanie nierealnych opowieści do wygrzebanych zdjęć. Brakowało mi niekiedy poznania myśli chłopca, który przebywał wiele lat w zamknięciu i nagle musi odnaleźć się w społeczeństwie. 
Książka niekiedy powiewała nudą, rozdziały się ciągnęły, ale byłam strasznie ciekawa jak się zakończy.
Finał okazał się trochę nierealny, szybki jak by pisany na kolanie, o wiele ciekawiej by było gdyby kulisy tej tragedii wyłaniały się z kart powoli i budowały napięcie.  Chłopiec po takiej traumie nagle odzyskał mowę i stał się "normalny", mimo, że wcześniej miał problemy z poruszaniem się, z emocjami czy budową ciała.
Sam fakt, że Emmie życie złamało kilka osób, którym ufała, a na jaw wyszły sprawy, których żaden z czytelników się nie spodziewał, podobnie jak nawiązanie głębszych relacji z byłym chłopakiem, oboje dorośli dzięki czemu mogli zbudować dojrzalszą relację - bardzo mi się to podobało.
Książkę mogę polecić, czasu, który nad nią spędziłam nie zmarnowałam, temat bardzo interesujący, ale też i wstrząsający.

sobota, 20 stycznia 2018

Anna Sakowicz - To się da

Joanna w trakcie rocznego urlopu dla poratowania zdrowia mieszka na Kociewiu i opiekuje się ciocią Zofią, energiczną starszą panią. Nowe miejsce staje się szansą na pozytywne życiowe zmiany. Wraz z córką Lusią wikła się w historię z przeszłości i próbuje odnaleźć tajemniczego Henryka z młodości cioci Zosi. Nastolatka wierzy, że miłość może przetrwać kilkadziesiąt lat. Czy faktycznie jest to możliwe?
Autorka stawia główną bohaterkę przed ważnymi decyzjami życiowymi. Każe jej wybierać pomiędzy stabilizacją zawodową a namiętnością, utartymi schematami a porywami serca. Ponadto zmusza ją do walki o nadzieję dla chorej na białaczkę Szpilki.

To się da! jest powieścią napisaną z dużym poczuciem humoru. Anna Sakowicz rozśmiesza, wzrusza, ale i pobudza do refleksji, dając Czytelnikowi sporą dawkę pozytywnej energii. Książka jest kontynuacją Złodziejki marzeń, ale można ją czytać bez znajomości pierwszego tomu.

Losy głównych bohaterów będzie można śledzić w kolejnej powieści Anny Sakowicz, która zamknie cykl o Joannie i jej rodzinie na Kociewiu. 


Jest to druga część historii Joanny i jej córki. Obie mieszkają już jakiś czas u ciotki, mają nowych znajomych, nowe zajęcia i nowe problemy. Asia nadal opiekuje się dziećmi z hospicjum, angażuje się w poszukiwanie dawcy szpiku dla Szpilki, organizuje urodziny cioci Zofii, poznaje historię jej życia i wraz z córką postanawiają odnaleźć dawną miłość. Sama angażuje się w związek z lekarzem i musi podjąć ważne decyzje. Nadal też pracuje nad relacjami z nadopiekuńczą matką, której bardzo zależy na nowym zięciu. 
Obie książki bardzo mi się podobały, może nawet ta bardziej. Pani Anna Sakowicz ma niezwykłą lekkość pióra, czyta się naprawdę szybko i przyjemnie. Książa bawi i wzrusza, nie jeden raz parsknęłam śmiechem, tym bardziej, że bohaterka jest osobą raczej pechową. Główni bohaterowi zostali wykreowani bardzo realnie, powstał naprawdę piękny przekrój różnych osobowości.
Z miłą chęcią przeczytam trzecią część przygód, a także inne powieści autorki.

Książkę miałam okazje przeczytać dzięki akcji Wędrująca książka, a puścił ją w obieg Misiek77.
Bardzo serdecznie dziękuję. 

poniedziałek, 1 stycznia 2018

Przeczytałam...

Niestety w tym roku nie udało mi się dobić do magicznych 52 książek, ale byłam blisko. Poniżej lista tych, ktore przeczytałam... 

1. Nora Roberts
2. Michael Palmer Ostry dyżur
3. Ewa Cielesz Niskie drzewa
4. Piotr Żyłka Życie na pełnej petardzie 
5. Santa Montefiore Córka pszczelarza
6. Ewa Cielesz Burza przed ciszą
7. Renata Frydrych Załatw pogodę, ja zajmę się resztą.
8. Nora Roberts Nocne fajerwerki.
9. Kasie West Chłopak na zastępstwo.
10. Penny Jordan Noce nad jeziorem.
11. Penny Jordan Odnaleziona miłość.
12. Camila Lackberg Księżniczka z lodu.
13. Camila Lackberg Kaznodzieja.
14. Camila Lackberg Kamieniarz. 
15. Camila Lackberg Ofiara losu.
16. Camila Lackberg Niemiecki bękart. 
17. Camila Lackberg Syrenka 
18. Camila Lackberg  Latarnik
19. Camila LackbergFabrykantka Aniołków
20.. Camila Lackberg Pogromca lwów  
21. Kryspin Krystek Zakochana koloratka.
22. Wioletta Sawicka Dzień cudu.
23. Mia March Poszukiwany Colin Firth.
24. Aleksandra Tyl Magiczne lato.
25. Szymon Nowak Dziewczyny wyklęte. 
26. Paullina Simons Jeździec miedziany
27. Robbie Garner Nikt nie przyjdzie 
28. Kristin Hannah Wspólnicy
29. Tess Gerritsen Igrając z ogniem
30. Adrianna Trzepiota Zwilczona 
31. Małgorzata Sobieszczańska Drugi koniec świata
32. Marie - Laure Picat Odwaga matki
33. Olga Rudnicka Natalii 5
34. Jayne Ann Krentz Szepczące źródla. 
35. Jayne Ann Krentz Światło prawdy. 
36. Jayne Ann Krentz Dom luster. 
37. Kinga Dębska Moje córki krowy.
38. Nora Roberts Obsesja.
39. Cathy Glass Nie płacz, kochanie.

Z tej listy moje top 3 to :
31. Drugi koniec świata. 
27. Nikt nie przyjdzie. 
26. Jeździec miedziany 

A Wy jakie wyjątkowe powieści przeczytaliście w tym roku? 

sobota, 11 listopada 2017

Marie - Laure Picat - Odwaga matki

"Odwaga matki" to poruszająca historia umierającej na raka 36-letniej kobiety, matki czworga dzieci, która walcząc o ich dobro postanowiła podważyć francuskie prawo.
Autorka na wieść o nieuleczalnej chorobie postanawia znaleźć rodzinę, która po jej śmierci otoczy dzieci opieką i stworzy dla nich nowy, pełen miłości dom. Z pomocą mediów wypowiada wojnę bezdusznemu prawu i machinie biurokracji. Udaje jej się dotrzeć nawet do prezydenta Sarkozy'ego.

Marie-Laure Picat zdążyła przed śmiercią nakłonić urzędników, by w jej sprawie zrobili wyjątek i dzieci mogły trafić do wybranej przez nią rodziny.

Wzruszająca historia kobiecej odwagi i siły macierzyńskiej miłości.





Książka "Odwaga matki" to opowieść o Marie - Laure. Główna bohaterka jest jeszcze przed 40stką posiada 4 dzieci i nie spodziewa się, że drobne dolegliwości, które odczuwa będą miały tak straszne konsekwencje. Marie - Laure bardziej niż o siebie, obawia się o to stanie się z pociechami po śmierci, gdyż ich ojciec nie wydaje się być osobą kompetentną. 
W wielu krajach nie jest możliwe by umierający rodzic miał jakikolwiek wpływ na to do jakiej rodziny trafią dzieci, kobieta postanowiła to zmienić i udało się jej. Wybrała rodzinę jeszcze gdy czuła się względnie dobrze dzięki czemu i ona i dzieci mogły się oswoić z sytuacją oraz zaufać i pokochać nowych opiekunów. Uważam, że to jest bardzo ważne by ciężko chora osoba mogła się skupić na sobie, a nie walce z urzędnikami w ostatnich miesiącach życia, kiedy najważniejszy jest spokój.
Książka jest naprawdę wartościową pozycją, jednak z przykrością stwierdzam, że wg mnie to bardziej dziennik, autorka bardziej niż na emocjach i uczuciach skupia się na faktach. Wydaje mi się, że do tematu podeszła zbyt zadaniowo, chłodno, wręcz tak jak by to nie jej dotyczyło...Chociaż w przypadku próby zmiany francuskiego prawa w kwestii rodzin zastępczych wykazała się siłą , determinacją i zawziętością, co pokazuje, jaką była troskliwą matką.
Nie mniej jednak czas nad nią spędzony nie uważam za stracony, czyta się ją szybko, powieść polecam, dzięki niej można inaczej spojrzeć na swoje problemy, które w zetknięciu z być albo nie być są błahe.

czwartek, 12 października 2017

Nikt nie przyjdzie - Toni Maguire, Robbie Garner

Przerażająca historia braci okrutnie maltretowanych i molestowanych w domu dziecka spisana przez autorkę bestsellerowych autobiografii Tylko nie mów mamie i Kiedy tata powraca.



Na początku książki poznajemy głównego bohatera już jako dorosłego mężczyznę, w momencie gdy policja wkracza do sierocińca, w którym kiedyś przebywał. Wtedy przenosimy się do powojennej Anglii. Robbie wraca do czasów dzieciństwa, zaniedbywany przez matkę alkoholiczkę spędza czas z braćmi na dworze. Żyje im się dobrze, przede wszystkim dlatego, że mają siebie, choć wychowuje ich ulica, brakuje im jedzenia, czystych ubrań, bliskości rodziców, daje się zauważyć, że rodzeństwo skoczyło by za sobą w ogień. John opiekuje się Robbiem, natomiast Robbie dba o Daviego. 
"Sielanka" kończy się w momencie gdy Ojciec chłopca dowiaduje się o zdradach matki i na oczach dzieci i sąsiadów próbuje się powiesić, chłopcy zostają rozdzieleni. Robbie i Davie trafiają do sierocińca Sacre Coeur  prowadzonego przez siostry zakonne, natomiast John do poprawczaka. 
Zakonnice to bardzo złe kobiety, każą małym dzieciom ciężko pracować, sprzątać, prać, mimo to i tak za wszystko są karani : bici, zamykani w kurniku, który nadzoruje opóźniony w rozwoju mężczyzna próbujący wykorzystywać seksualnie tych biednych chłopców, są poniżani zarówno psychicznie jak i fizycznie. Malutki Davie zostaje tak pobity przez zakonnicę, że spadając ze schodów doznaje nieodwracalnego urazu mózgu... Najbardziej wstrząsające w tym całym nie szczęściu jest to, że kobieta nie próbuje dziecka ratować, tylko chowa jak sądzi ciało w komórce. 
W końcu Robbie osiągając odpowiedni wiek zostanie przeniesiony do Haut de la Garenne, są tu książki, telewizja, ogród, no i brat... nie spotyka jednak Johna, gdyż ten drugi zdążył opuścić już mury poprawczaka. Robbie myśli, że najgorsze już za nim, potwornie się myli. W podziemiach budynku opiekunowie urządzili sobie pokoje tortur... to co tam się dzieje jest nie do opisania, ale wierzcie mi, że trauma pozostanie do końca życia... Nie każdy sobie z nią poradzi w dorosłym życiu, na tyle by choć próbować stworzyć namiastkę normalności...Dzieci spędzały za murami zarówno Sacre Coeur jak i Haut de la Garenne wiele długich lat w cierpieniu, milczeniu i strachu. Przed ten czas nie zainteresował się nimi nikt, ani Kościół, ani policja, ani opieka społeczna, ani fundacja, ani żadna inna instytucja stworzona teoretycznie po to by pomagać obywatelom...

Jest to moja trzecia książka z cyklu Skrzywdzone, nie jest ona tworem i literackim, ale wstrząsającą autobiografią...
Zapewne zostanie w mojej pamięci na zawsze...

sobota, 16 września 2017

Zwilczona - Adrianna Trzepiota

To magiczna powieść, która porusza czułe strony kobiecego serca.
Jaśmina mieszka w malowniczym mazurskim miasteczku, w otoczeniu przepięknych jezior i lasów. Ma cudownego męża i córeczkę. Wydaje się, że nic nie jest w stanie zburzyć jej poukładanego życia.

Pewnego dnia wszystko się zmienia, a nad jej życiem zaczynają zbierać się czarne chmury. Grozi jej utrata pracy, a mąż ma wypadek motocyklowy, po którym staje się nieznośnym i apodyktycznym mężczyzną.

Wkrótce za sprawą niezwykłych wydarzeń Jaśmina doznaje przebudzenia, które powoli prowadzi ją do odkrycia prawdy o sobie. Kobieta należy do dwóch światów: realnego i magicznego, do którego wstęp może mieć jedynie za pomocą intuicji. 


Bardzo lubię książki o kobietach, intuicji, szeptuchach, szczypcie magii szczególnie jeśli w tle przewija się wątek romantyczny lub historyczny, teoretycznie Zwilczona to wszystko ma. Dla mnie jednak ta książka była nudna i dziwna, bohaterka to ciepła klucha, natomiast jej rozmowy czy przeobrażanie się w wilczycę jakieś niezrozumiałe. Według mnie tej magii było o wiele, wiele za dużo. 
Po ciekawym opisie spodziewałam się, że będzie to historia o kobiecej sile, Jaśmina stłamszona przez męża, znudzona codziennymi obowiązkami postanowi walczyć o swoje plany i marzenia. Tak naprawdę ona chyba sama nie wiedziała czego chce, choć bardziej pasowało by określenie, że autorka sama nie wie o czym chciała pisać. Mąż na początku był cudowny, praca satysfakcjonująca, piękne mazurskie krajobrazy dawały ukojenie, a macierzyństwo spełnienie, przegapiłam jednak moment, w którym to wszystko zaczęło przeszkadzać. Jaśmina bardzo szybko zaczęła szukać czegoś wyjątkowego w ramionach niejakiego Władka, z którym prowadziła głównie wymianę maili pisanych wierszem, do zdrady jednak nie doszło, gdyż jegomość nie stanął na wysokości zadania i wtedy główna bohaterka potulnie wraca do męża, który okazuje się nie najgorszy. Brakowało mi w tym momencie jakiegoś wyjaśnienia relacji Jaśmina - Joachim, bo skoro zdrada wisi w powietrzy, to raczej nie można powiedzieć, że w małżeństwie dobrze się dzieje.
Zawsze w takich sytuacjach nie zależnie od tego czy jest to fikcja literacka, filmowa czy prawdziwe życie zadziwia mnie czemu ludzie sami komplikują sobie wszystko i czemu nieustająco brak im odwagi by doprowadzić jedną sprawę do końca i później angażować się w następną. 
Książki nie polecam, chyba, że ktoś ma ochotę stracić kilka godzinek. Jedyny plus powieści to bardzo ładna okładka i ciekawe cytaty w środku. 

niedziela, 27 sierpnia 2017

Małgorzata Sobieszczańska - Drugi koniec świata

Opowieść o tym, że nic nie jest nam dane na zawsze, o dziedzictwie, które nieświadomie w sobie nosimy, o przemijaniu i przebaczeniu.
Nowa powieść autorki bestsellerowych Kilku dni lata.

Drugi koniec świata to opowieść o pasji i sile przetrwania na przekór wszystkiemu, o sztuce i miłości, o naszej bezradności wobec zła i ulotności istnienia. Czy sami kształtujemy nasz los, czy jest on już zdeterminowany genami, miejscem i czasem urodzenia?




Powieść Pani Małgorzaty Sobieszczańskiej opowiada głównie o kobietach: Joance i Oldze, oraz córce Oli i wnuczce Joasi tej pierwszej. Akcja rozpoczyna się przed II wojną światową w miejscowości Mirabila pod Nowogródkiem. We wsi mieszkają obok siebie ludzie różnych narodowości. Mimo, iż wyznają inne religie potrafią się dogadać, bo przecież kierują się w życiu tymi samymi zasadami. Zaborowscy to polscy katolicy, którzy założyli wieś, u nich pracuje małżeństwo Helka i Heniek, wyznający religię prawosławną, Anastazja - Białorusinka uważana jest za znachorkę i szeptuchę. Nieopodal osiedlili się muzułmańscy Tatarzy i Żyd Abraham, postrzegany jako człowiek bardzo mądry. Życie do września 1939 roku upływa im bardzo spokojnie, wypełniają je prace gospodarcze w zależności od pór roku i religijne rytuały...
Główne bohaterki to córki córki Państwa Zaborowskich Joanka i Olga. Olga jest stateczną młodą kobietą pracuje jako urzędniczka, natomiast Joanka marzy o karierze aktorskiej. Jednak wojna zweryfikuje ich życiowe cele i marzenia. Olga będzie musiała uciekać przed  nacjonalizmem, natomiast Joanka zaopiekuje się zgwałconą przyjaciółką. Z książki dowiemy się jak żyło pod presją hitlerowców, oraz bolszewików. Jak w czasie okupacji radzili sobie Polacy, a jak Żydzi,  jak zmienił się ich stosunek do siebie.
Akcja napisana jest wielotorowo , gdyż w pewnym momencie przenosimy do czasów powojennych i poznajemy historię Oli, córki Joanki, którą zajmuje się jej ciotka, potem następuje przeskok do współczesności, córka Oli pragnie tak jak kiedyś jej babcia zostać aktorką, próbuje też rozwiązać trudne relacje z matką. 

Książka bardzo mi się podobała, cudowna i wzruszająca historia o rodzie tych wspaniałych kobiet. O ich uczuciach, marzeniach, pochodzeniu. O przeznaczeniu lub fatum, jak kto woli. O tym, że nic nie jest nam dane na zawsze, a o pewne sprawy są zdeterminowane genami...zbiegami okoliczności. A ponad to wszystko największy wpływ na życie ma przypadek. 
Jedyne zarzuty jakie bym miała dotyczą tych przeskoków czasowych, ciężko było się zorientować niekiedy o jakiej bohaterce czytamy. Pani Małgorzata z pewnością ma lekkie pióro i mnóstwo pomysłów, udało jej się wykreować nie tylko ciekawe postacie, wpleść w fabułę wątki historyczne, ale też stworzyć magiczny klimat.


Powieść "Drugi koniec świata" dostałam do recenzji od Wydawnictwa Literackiego za co bardzo serdecznie dziękuję.

wtorek, 8 sierpnia 2017

Mia March - Poszukiwany Colin Firth

Kolejna powieść autorki bestsellerowego „Klubu filmowego Meryl Streep” opowiada o mieszkańcach małej nadmorskiej miejscowości w Maine, których elektryzuje wiadomość o planach nakręcenia w ich okolicy filmu z Colinem Firthem w roli głównej.
Dziennikarka Gemma Hendricks, która straciła pracę i rozstała się z mężem, jest święcie przekonana, że przeprowadzenie wywiadu z aktorem uratuje jej karierę i małżeństwo. Jednak to chwytająca za serce historia dwóch miejscowych kobiet pochłonie ją bez reszty. Bea Crane przybywa do miasteczka po tym, jak dowiedziała się, że była adoptowanym dzieckiem. Z ukrycia obserwuje swoją biologiczną matkę, Veronicę Russo, z którą nie jest jeszcze gotowa się spotkać. Veronica, trafiając w końcu na plan filmowy jako statystka, zmuszona zostaje do przeanalizowania całego swojego życia… 


Książka wędrowała tak długo, że zanim przybyła do mnie byłam zdziwiona, że na nią się zapisałam, bo w sumie nie jestem jakąś wielką fanką Colina Fortha... Powiem szczerze, że nawet nie oglądałam od początku do końca żadnego filmu z jego udziałem, ale na szczęście to nie przeszkadzało w lekturze. 
Trochę się obawiałam, że będzie to powieść o jakiejś namolnej fance, które odda prawie wszystko za spotkanie z ulubioną gwiazdą, ale na szczęście się myliłam. 
Książka opowiada historie trzech różnych kobiet, każda z nich znalazła się w przełomowym momencie swojego życia i ma mnóstwo pytań i wątpliwości. Bea musi na nowo odnaleźć swoją tożsamość, dla Veronici przyszedł czas zmierzenie się z duchami przeszłości, natomiast Gemma, chce się pogodzić z nową sytuacją, w której się znalazła.
Książkę szybko się czyta, przystępny język, autorka lubi podawać sporo szczegółów, ale można jej to wybaczyć. Lekka, miła lektura z przyjemnymi bohaterkami, okraszona słodkością ciast wypiekanych przez jedną z dziewczyn :). Nie nazwałabym jej banalną, czy przesłodzoną, bo mimo przewidywalnego scenariusza traktuje o rzeczach poważnych.

Książkę puściła w obieg CreaDiva, za co bardzo dziękuję, do mnie przybyła od Barbary:

Natomiast ja wysłałam do Miśka77