Obserwatorzy

sobota, 27 kwietnia 2019

Wyzwanie kolorystyczne

W Klubie Twórczych mam trwa wyzwanie kolorystyczne, zapraszam Was TUTAJ
 

Ja zrobiłam kartkę (darmowy stempelek pochodzi z TEJ strony)
 

zmediowałam też puszkę, która stała się teraz pojemniczkiem na pędzle:
 

 

czwartek, 25 kwietnia 2019

Darien Gee Herbaciarnia Madeline

Pełna uroku opowieść o triumfie nadziei.
Julia Evarts i jej pięcioletnia córka Gracie znajdują na ganku zaskakujący prezent: kawałki chleba przyjaźni amiszów i liścik: „Mam nadzieję, że będzie smakowało”. Do prezentu dołączone są przepis na chleb oraz zachęta, by podzielić się nim z przyjaciółmi. Po namowach córki Julia wręcza torebki chlebowego zakwasu Hannah de Brisay, wiolonczelistce, której kariera i małżeństwo gwałtownie się skończyły, i Madeline Davis, która niedawno otworzyła w Avalon salon herbaciany. Właśnie w salonie herbacianym Madeline między kobietami rodzi się przyjaźń, która na zawsze zmieni ich życie... 

Książkę dostałam do przeczytania jakiś czas temu w ramach zabawy "Wędrująca książka" u Eli. Od pierwszych stron czytało się ją bardzo szybko i przyjemnie. Herbaciarnia jest ciepłą opowieścią, o przyjaźni, miłości, wybaczeniu,pachnie świeżym ciastem i aromatyczną herbatą. 
W tytułowym lokalu spotykają się trzy kobiety, właścicielka oraz dwie młode dziewczyny ze sporym bagażem doświadczeń. Hannah de Brisay wiolonczelista, przeżywa kryzys małżeński, musi się pogodzić ze zdradą ukochanego, Julia cierpi po stracie syna, odrzuca męża, urywa kontakty z rodziną, a w szczególności z siostrą, którą obwinia za tragedię, również Madeline Davis zmaga się z demonami przeszłości.
Początkowo kobiety łączy woreczek z zakwasem na chleb Amiszów, Julia zachęcona przez córkę, postanawia do dokarmiać, a później podzielić się z kolejną osobą. Z czasem jednak znajomość przeradza się w coś poważnego i trwałego, a miasteczko Avalon ogarnia chlebowe szaleństwo. Dodatkowo dociekliwa dziennikarka prowadzi śledztwo i za wszelką cenę chce się dowiedzieć od kogo wyruszyła pierwsza paczuszka z zakwasem.
Lubię takie lekkie powieści, trochę odrealnione, ale dające pociechę i nadzieję w chwilach smutku. 


Przy okazji zapisów na Wędrującą książkę karto_flana zorganizowała Candy, nie wiem czy pokazywałam co wygrałam - jeśli nie to strasznie mi wstyd.


Książka przywędrowala do mnie od Small Megi, dostałam z nią przepiękną opaskę (zdj pozwoliłam sobie pożyczyć z bloga, bo niestety fotka całej paczki zaginęła)

Następna w kolejce była Avrea. 

piątek, 19 kwietnia 2019

Ada Johnson Kalendarz z Dziewuchami

Ada mogłaby śmiało nazwać siebie szczęściarą. Z kilku powodów. Pierwszy: świeżo poślubiony angielski małżonek zwany Rośkiem, zakochany w niej na zabój. Powód drugi: para domowych małolatów i rudy terierek Spajkuś, bez których nie wyobraża sobie życia. I wreszcie powód trzeci: Dziewuchy – czyli barwne grono najbliższych jej kobiet. Chociaż na co dzień przyjaciółki mieszkają w czterech różnych krajach, to kontaktują się regularnie, wykorzystując wszystkie zdobycze technologiczne.
W dniu ślubu w ręce Ady wpada koperta od tajemniczego nadawcy, który podpisuje się inicjałami „A.M.” i zwraca się do niej „Adrienne”. Treść wiadomości również nie jest jasna. Ada nie skupia się na tym przesadnie, bo ma na głowie cały dom, prawie zawsze pełen ludzi. Jednak w ciągu następnych kilku miesięcy przychodzą kolejne listy, wzbudzając spore zaciekawienie Ady i jej Dziewuch. Akcja zaczyna nabierać tempa… 



Kalendarz z Dziewuchami to debiutancka książka Ady Johnson. Wg opisu na okładce miała być to ciepła, pełna humoru opowieść o sil przyjaźni i miłości, miałyśmy w bohaterkach odnaleźć siebie. Przy powieści miałyśmy się odstresować i naładować akumulatory, w tym przypadku na pustych obietnicach się skończyło. Zaczęłam czytać z wielkim zainteresowaniem licząc na lekką i przyjemną lekturę, jednak z każdym dniem podchodziłam do niej jak pies do jeża. Początkowo obiecywałam sobie, że pochłonę 2 rozdziały dziennie, później jeden, potem poprzestałam na stronie, a i to było wyczynem. 
Największą wadą Kalendarza jest ogromna ilość bohaterów, nie jestem Wam w stanie napisać kto był kim i właściwie po co, oprócz tytułowych Dziewuch, występowali jeszcze sąsiedzi, rodzina Rośka i Ady, rodziny przyjaciółek, pokuszę się o stwierdzenie, że liczba postaci równała się liczbie stron, a było to nie lada tomisko. Drugą było mnóstwo nieistotnych sytuacji, których opisanie zajmowało niekiedy rozdział (operacja przepukliny, zakupy, wizyta jehowych, odwiedziny kogoś tam itd). Z pełnym przekonaniem jestem w stanie stwierdzić, że do strony 150, powieść była o niczym. W końcu jednak udało mi się oddzielić ziarna od plew i dotarłam do wątków tajemniczych listów. Dużym błędem było to, że nie został on tak przedstawiony by zaciekawić znużonego czytelnika. 
Nie wiem sama czy tam polecić tą książkę czy nie, chociaż zawsze uważam, że warto sobie wyrobić swoje zdanie. Jeśli jednak liczycie na lekturę, którą przeczytacie w jeden wieczór i będziecie chciały więcej to tutaj tego nie znajdziecie.

Za możliwości przeczytania Kalendarza z Dziewuchami dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.

czwartek, 18 kwietnia 2019

Zrobione z Mamą - Portret

W Klubie Twórczych Mam ruszyło wyzwanie dla dzieci "Portret". Zapraszam TUTAJ
Oto prace Adasia 


I Ninki


I kilka naszych prac wielkanocnych. 





sobota, 6 kwietnia 2019

Zrobione z Mamą "Kogut w kurniku"

W Klubie Twórczych Mam ruszyło wyzwanie dla dzieci "Kogut w kurniku" na które Was bardzo serdecznie zapraszamy KLIK





Poniżej pozostałe pracę, które ostatnio zrobiliśmy. 
Tą Adaś zdobył pierwsze miejsce w szkolnym konkursie plastycznym. 





  
I Ninki