Post byłby idealny na 1 stycznia, kiedy to każdy ma gdzieś w głowie jakieś górnolotne postanowienia. Nie jedna z Was pewnie miała w planach zacząć oszczędzać, ale tak po prostu ograniczyć wydatki, albo na coś. I właśnie dla tych drugich jest ten post - głównie dla nich :)
Dwa, trzy lata temu znalazłam na jakiś blogu post o dziewczynie, która oszczędzała na zagraniczne wakacje. Nie wydawała żadnej pięciozłotówki i przez rok uzbierała bodajże 3000 zł. Dla mnie kilka piątek w portfelu czasem stanowi całą kwotę zabraną na zakupy, dlatego postanowiłam obniżyć nominał. Od 1 lutego 2014 roku zaczęłam zbierać 1 zł, później dołożyłam 50 gr i 2 zł, w listopadzie miałam już 800 zł, dołożyliśmy trochę i kupiliśmy sobie telewizor do sypialni. Od tamtego czasu znów zbieram tym razem na nowego laptopa... mam już blisko 1000 zł... Jeszcze nie mamy konkretnego modelu na oku, więc zbieram dalej.
Co sądzicie o tym sposobie?
Mi bardzo pasuje, bo chociaż czasem w miesiącu dorzucam do pojemniczka kilkadziesiąt złotych nie odczuwam tego. Czasem przez to oszczędzanie spotykają mnie zabawne sytuacje w sklepie, słychać, że mam w portfelu mnóstwo drobnych, ale ich nie wydaje :) W sumie przed te dwa lata tego złotówkowego oszczędzania, musiałam może z 5 zł wyciągnąć... gdy naprawdę nie było wyjścia.
fajny pomysł, może i ja skorzystam bo portfel to mi się już nie zamyka od nadmiaru bilonu ;)
OdpowiedzUsuńBoże, kochana, myslałam, że tylko ja tak czasami nie mam wyjścia, albo czasami tych klika pięciozłotówek to cały świat...Uffff.
OdpowiedzUsuńOd dzisiaj zaczynam w ten sposób oszczędzać, dziękuję za poradę ;)
ja dużo płacę kartą i widziałam na necie takie coś jak autooszczędzanie - przy każdej płatności kartą pobiera z konta trochę więcej (do pełnej złotówki, albo np. 2 zł, albo 10% od transakcji - opcje do wyboru) i przelewa na konto oszczędnościowe :) a takie drobniaki to mój Starszak zbiera na lego i też byłam w szoku ile tego potrafi się nazbierać :) a po kieszeni się tego aż tak nie odczuwa :) więc ja też polecam :)
OdpowiedzUsuńJa mam świnkę skarbonkę, która żywi się pięciozłotówkami. Ale karmię ją tylko wieczorami, jak wiem że nie wyjdę i nie będę w sklepie świeciła oczami ze w portfelu pusto, trochę tam jest bo świnia ciężka; Zaczęłam po wakacjach, żeby się trochę uzbierało na następne
OdpowiedzUsuńBrawo. Oszczędzanie tym sposobem to doskonały sposób na nie przewidziane wydatki a czasem na zakup czegoś konkretnego, wymarzonego. Nie bierzesz żadnych kredytów a zakupy to czysta przyjemność.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się Twoje rozumowanie w tym temacie.)
pomysł super, z drobnych mnie moje dziecko z reguły wyczyści, ale chyba zacznę w ten sposób oszczędzać na nową maszynę do szycia, bo stara ledwo dycha:-) nawet już wiem do czego będę wrzucać kasę:-)))
OdpowiedzUsuńO widzę, że Ty tez tak robisz, u mnie jest specjalny słoik na drobne, tak dużo łatwiej jest odłożyć trochę pieniędzy, a potem jakiś nieplanowany wydatek i trochę grosza jak znalazł się przyda :)
OdpowiedzUsuńJa wrzucam tak od czasu do czasu do mojej świnki-owieczki ale "złom"z nominałem do 50gr. Co jakiś czas przeliczam i zamieniam na grube (drobne wymieniam w zaprzyjaźnionym sklepie) i mam na przydasie robótkowe. Bo z puli domowej ciężko wyskrobać na "a po co Ci to znowu"
OdpowiedzUsuńA kilka lat temu, wrzucałam chyba dwójki i uzbieralam na wyjazd wakacyjny
OdpowiedzUsuńPrzy moich dzieciach musiałabym mieś kasę fiskalną w lochach zamkniętych na 100 spustów. Nie ma szans odłożyć nawet złotówki. Jak nie oni wyciągną na własne potrzeby to wyciągnie szkoła, jak nie oni i szkoła to moje leki, więc nawet nie próbuje oszczędzać i dokładać sobie zmartwienia :( Chociaż takie zaskórniaki nie raz by mi się przydały ;) A sposób masz super, i jak widać da się. I takie oszczędzanie jak Twoje bardziej do mnie przemawia niż ta reklama ING w tv, gdzie nic nie kupują bo oszczędzają... To ja się pytam na co w takim razie.
OdpowiedzUsuńpomysł fajny :) ja mam taka szkatułke na "czarną godzine" ale niestety nie ma z czego odkładać ;p jak łapie dodatkowa fuche to do niej dożucam ale potem przychodzi "ten dzień" i musze uszczknąć z tamtąd, ale pilnuje żeby pewna drobna kwota zawsze tam była :)
OdpowiedzUsuńpowodzenia!
spora sumka :) my z chłopakiem też tak zbieraliśmy kazdy u siebie do skarbonki ale nominały poniżej 1zł i 100zł każdy z nas uzbierał i było na dojazd nad morze :)
OdpowiedzUsuńOd kilku lat co wieczór do skarbonki wrzucam wszystkie monety z portfela i potem w grudniu jest za co świąteczne prezenty robić, ale odkąd płacę kartą, skarbonka mniej zasobna. I też mam podobnie - w portfelu drobne, a kasjerkom mówię, że nie mam.
OdpowiedzUsuńPS. Największa kwota, jaką wrzuciłam? 45 zł w pięciozłotówkach. Trochę bolało, ale skoro słowo się rzekło...
UsuńSuper pomysl :)Zycze uzbierania na nowiuskiego laptopa :)Buziole
OdpowiedzUsuńSłyszałam już o tym sposobie, i sama chyba go wypróbuję - świetny sposób, żeby coś odłożyć nie odczuwając tego zbytnio :)
OdpowiedzUsuńU mnie co prawda nie ma problemu z oszczędzaniem, ale i tak od lat co roku wrzucam do mojej świnki dwuzłotówki. Tylko, że te oszczędności są przeznaczone właśnie na mój blog i zabawy jakie organizuje czy w jakie się bawię :) Na resztę odkładam osobno.
OdpowiedzUsuńTeż zbieram. Siostra w ten sposób kupiła rower synkowi. Ja jakoś nie mam celu więc nadal wrzucam do kubeczka. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńA ja też w podobny sposób oszczędzam ale składam sobie po 2 zł i czasami mniejsze nominały i już uzbierałam od stycznia 100 i mam nadzieję że uda się więcej
OdpowiedzUsuń