Obserwatorzy

środa, 26 września 2018

Tatuażysta z Auschwitz - Heather Morris

Bestsellerowa – oparta na faktach – powieść na miarę Chłopca w pasiastej piżamie i Listy Schindlera.
Lale Sokołow trafił do Auschwitz w 1942 roku jako dwudziestosześciolatek. Jego zadaniem było tatuowanie numerów na przedramionach przybywających do obozu więźniów. Naznaczanie ich. Pewnego dnia w kolejce stanęła młoda przerażona dziewczyna – Gita. Lale zakochał się od pierwszego wejrzenia. I obiecał sobie, że bez względu na wszystko uratuje ją.



Książkę zaczęłam czytać wczoraj i wczoraj też ją skończyłam. Jest to niezwykle wciągająca opowieść o miłości, która dawała siłę do walki o życie. Główny bohater Lale wykazał się wyjątkową odwagą zgłaszając się dobrowolnie do pracy w Niemczech, by chronić swoją rodzinę. Trafia do obozu w Auschwitz, od początku sprzyja mu szczęście, jeśli to oczywiście możliwe w tych okolicznościach. Dzięki pracy tatuażysty dostaje ochronę, osobny pokój oraz dodatkowe racje żywieniowe. Pewnego dnia do obozu przybywają młode kobiety, Lale z wzajemnością zakochuje się w jednej z nich. Wykorzystuje swoją pozycję by zdobyć dodatkowe jedzenie, nie tylko dla siebie, ale też dla ukochanej, jej przyjaciółek, a nawet Romów, z którymi się później zaprzyjaźnia. Bohater przez cały czas przeżywa rozterki, dotyczące wykorzystywania znajomości z Niemcami, czy swojej pozycji dla chronienia siebie i ukochanej. Służalczość, milczenie, spuszczanie wzroku przed ciemiężcami, a wszystko po to by przeżyć, nawet jak się było na ich usługach. 
Nie zgodzę się z opinią iż książka pozbawiona jest emocji, razem z Ludwikiem przeżywałam wejście do pomieszczenia pełnego zagazowanych więźniów, zimne spojrzenia i ironiczne uśmieszki potwora - doktora Mengele, moment gdy zdał sobie sprawę, że Romowie, z którymi jeszcze wczoraj zajmował blok, z którymi dzielił się jedzeniem zostali właśnie spaleni. 
To co czuli więźniowie budzący się codziennie bez nadziei na przyszłość, nie wiedząc czy ich bliscy przeżyli, czy oni sami wytrzymają kolejny dzień, bez jedzenia, pracując ponad siły dla nas jest niewyobrażalne. Bardziej ten właśnie wątek mnie zainteresował, samo życie w obozie,walka o przetrwanie, niż miłość głównych bohaterów. Nie mieli oni możliwości by wybrać się na spacer, lody czy do kina, nie mieli czasu na romantycznie rozmowy, na plany, a mimo, to oddali by za siebie życie, uczucie napędzało ich walkę o przetrwanie. Okrucieństwo codzienności, bestialstwo oprawców przeplata się z delikatnością miłości.
Książka o losach Lale i Gity oparta jest na faktach, jest to kolejne świadectwo tamtych strasznych czasów, a do nas należy dbanie o to by podobne wydarzenia nigdy się nie powtórzyły. Bohater zdecydował się na zrelacjonowanie swojego pobytu w obozie po śmierci ukochanej, mając blisko 90 lat...zapewne pewne sytuacje wzbudziły mniejsze emocje, a szczegóły się zatarły, mimo wszystko z całą pewnością potwierdzam, że książka porusza do głębi.

3 komentarze:

  1. Czytałam i mogę się podpisać ,że książka jest poruszająca.
    Zdecydowanie polecam

    OdpowiedzUsuń
  2. Zainteresowałaś mnie, na pewno jej poszukam.
    Pozdrawiam Dario:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Chciałam ją przeczytać, teraz to z pewnością po nią pójdę do biblioteki.

    OdpowiedzUsuń