Obserwatorzy

czwartek, 11 maja 2017

Kryspin Krystek - Zakochana koloratka

On – młody ksiądz, ona – młoda mężatka. Miejsce akcji – głównie niewielkie miasto w Wielkopolsce. Czas akcji – początek lat 80. XX wieku. Temat – historia wielkiej miłości, traktowanej w miasteczku jako skandal obyczajowy, co było dla bohaterów obciążeniem przez długie lata, ceną, jaką zapłacili za pragnienie bycia razem.
W Zakochanej koloratce autor, po przedwczesnej śmierci żony, z którą przeżył – jak to określa – „cudownych 10 000 dni”, postanowił opisać ich historię.

Książka ma formę pełnej emocji rozmowy autora z ukochaną, w której przypomina początek ich znajomości, opisuje zachowania jej męża i koleje rozwijającego się uczucia. Pokazuje także reakcję jego zwierzchników i środowiska kapłańskiego. Uzupełnieniem są listy bohaterki historii do autora.

Autentyzm uczuć i problemów, z którymi spotykają się kochankowie, jest bardzo wzruszający. Jednak decyzja o wspólnym życiu nie była łatwa, szczególnie dla niego. Jak się to więc stało, że miłość zwyciężyła?

Zakochana koloratka jest książką dla wszystkich, którzy noszą w sobie pragnienie prawdziwej miłości: kochać i być kochanym przez całe wspólne życie. 



Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją dziwnej książki. Kiedy brałam ją z bibliotecznej półki spodziewałam się pięknej opowieści o miłości niemożliwej. Dodatkowym atutem był fakt, że część akcji rozgrywała się w Pleszewie - mieście oddalonym o 20 km od mojego miejsca zamieszkania. 
Niestety srogo się zawiodłam, książka jest naprawdę obrzydliwa i chora. Zamiast szokującej opowieści o uczuciu młodego księdza do mężatki, otrzymujemy słodką, obrzydliwą papkę. Autor nie szczędzi powtórzeń , truizmów, język jest okropny przez co czyta się niemiłosiernie trudno. 
Sam autor zaskoczył mnie swoją hipokryzją. Zakochał się w mężatce i bez większych oporów zaczął się do niej zalecać, nie zważając na męża, którego wielokrotnie w tej książce obrażał. Być może mąż wybranki kleryka był tępym brutalem, ale kim wobec tego jest Pan Kryspin, który bez skrupułów, wdaje się w romans - dosłownie pod okiem ślubnego. Nie dostrzegłam w tej powieści, żadnego żalu wobec kościoła, Boga czy choćby własnego sumienia. Autor jest jednak bardzo zdziwiony tym jak reagują na ich miłość ludzie - matka wybranki, która wstydzi się związku córki z księdzem, czy przełożony, który poleca mu zachowanie większej dyskrecji. Główny bohater nigdy też nie rozwodził się nad ewentualnym porzuceniem stanu kapłańskiego dla Romy, zdecydował się na to dopiero gdy dziewczyna postanowiła z nim zerwać, bo była w ciąży. Pomijając już fakt, czym zajmował się Pan Kryspin, powiedzcie same co z niego za mężczyzna, który nie przejmuje się zupełnie tym jakie życie będzie miała kochanka księdza i jego nieślubne dziecko w małym miasteczku. Tak jak wcześniej wspomniałam mąż ukochanej bił ją, o czym doskonale wiedział główny bohater, dlaczego nie zrobił nic by ją przed przemocą uchronić ?
Kryspinowi i Romie udało się w końcu pokonać wszelkie trudności, wiedli szczęśliwe życie przez wiele lat, które niestety przed wcześnie się skończyło chorobą i śmiercią kobiety. 
Książki jak nie polecam jak zapewne możecie się domyślić. Przez całą lekturę towarzyszyło mi jedno uczucie wstyd - gdybym ja przeżyła tą historię strasznie bym się wstydziła to opisać.

5 komentarzy:

  1. Czytałam tę książkę jakieś dwa lata temu....no i fakt całkiem niedaleko nas ta historia się rozgrywała.
    Wiadomo, że każdy może odebrać tę książkę inaczej. Ja jakoś nie mam zdania.... ciężko potępić kogoś za taki a nie inny wybór. Miłość do Boga i miłość do kobiety....i ciągłe odwlekanie decyzji...co wybrać?
    Jednak przeżyli wiele pięknych lat razem, dochowali się dzieci i bardzo się do samego końca kochali....

    OdpowiedzUsuń
  2. Tej książki nie czytałam ale miałam okazję czytać inną "Grzechy kardynalne" trochę podobna historia i też mi się w ogóle nie podobało. Po takiej książce pozostaje tylko niesmak.

    OdpowiedzUsuń
  3. Książki nie czytałam, więc trudno odnieść mi się do formy przekazu, ale takie sytuacje mają miejsce, sama nawet znam kilka przykładów. Uważam, że powinno się znieść celibat, wówczas księża mieliby o małżeństwie nie tylko teoretyczną wiedzę, no i nie byłoby takich sytuacji.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję za recenzję, nie przepadam za taką literaturą .Pozdrawiam majowo :)

    OdpowiedzUsuń