Byście miały możliwość polowania na 2000 komentarza sama muszę dodawać więcej postów:) hmm bardzo to mobilizujące:)
Dzisiaj napiszę kilka słów na temat książki, którą puściła w obieg Tina - Kochając Większą Kobietę Jennifer Weiner.
Kuszącym z
początku - aczkolwiek niezbyt rozsądnym - byłoby przypuszczać, że główna
bohaterka, Candace Shapiro, jest po prostu kolejną Bridget Jones.
Silna, zabawna i mniej nienawidząca siebie niż swoja poprzedniczka,
28-letnia dziennikarka Philadelphia Examiner zaprzątnięta jest swoją
nadwagą i mężczyznami, ale potrafi dostrzec humor w najbardziej
niemiłych aspektach życia. Nawet wówczas, gdy jej były chłopak, Bruce,
na łamach popularnego magazynu kobiecego wyznaje, że "Miłość do Dużej
Kobiety to akt odwagi w dzisiejszym świecie". Poruszona do głebi tym
publicznym poniżeniem, Cannie znajduje ukojenie w tequili i swym
ukochanym psie, Nikfinie. Bruce rozczarowuje ją tak samo jak własny
ojciec, który w dzieciństwie emocjonalnie ja poniżał, po czym zostawił
całą rodzinę, znikając bez śladu. Mimo wszystko Cannie pozostaje silna
dla swojej rodziny i przyjaciół, przyłącza się do grupy osób walczących z
nadwagą, odnosi sukces zawodowy i dojrzewa do sytuacji, w której to ona
musi prosić o pomoc, by stawić czoła poważnym problemom. Debiut Weiner
to oryginalna, dowcipna i poruszająca opowieść z sympatyczną bohaterką,
solidną fabułą, błyskotliwymi dialogami i wzruszającym przewrotem akcji.
Początkowo książkę czytało mi się ciężko, wydawała się strasznie nudna, jednak z czasem się wciągnęłam:) Trochę nie podobały mi się te wspomnienia z przeszłości, bo człowiek czytając czasem zastanawia się o co chodzi. Według mnie za dużo stron zostało poświęconych miłości do byłego partnera, a za mało napisano na temat nowego, rodzącego się uczucia.
Fajna książka nie tylko o miłości, ale również o wierze w siebie i akceptacji swoich kompleksów.
Książkę wysyłałam do właścicielki, a zgodnie z zasadą należało dołożyć mały upominek. Przygotowałam broszkę z szarej satyny, ozdobiłam ją perłowymi jasnymi koralikami, oraz mniejszymi czerwonymi, natomiast bransoletkę wykonałam na podst. tutorialu Vivien. W paczce znalazła się również kartka z życzeniami świątecznymi, herbatki i czekoladki.
U mnie też była, bardzo szybko ją łyknęłam, fajnie pokazana ta wiara w siebie choc ksiażka moim zdaniem bardzo przewidywalna i raczej niewiele mająca do życia, jakoś nie wierzę w takie przypadki jak nagłe spotkanie gwiazdy w toalecie która od razu jest twoją przyjaciółką no ale czytało się sympatycznie
OdpowiedzUsuńŚliczne dodatki przygotowałaś:)
OdpowiedzUsuńczytałam tę książkę kilka lat temu :) i muszę powiedzieć że z żalem się z nią rozstałam :) ( brałam udział w akcji zostaw książkę na ławce )
OdpowiedzUsuńa do kogo wędruje potem książka?? bo chętnie bym ją przeczytała
OdpowiedzUsuńIntersująca książka. Będę o niej pamiętać.
OdpowiedzUsuńZaczęłam ją kiedyś czytać, ale nie skończyłam, nie wciągnęła mnie w ogóle;p
OdpowiedzUsuńBroszka cudowna!:)
Ksiazke czytalam juz dobre pare lat temu. Naprawde ciekawa. Sliczne prezenty!
OdpowiedzUsuńśliczne dodatki przygotowałaś :)
OdpowiedzUsuńCo do własnego stylu to dobrze bo jesteś spójna i jak się patrzy na Twoje prace to naprawdę widać w nich cząstkę Ciebie więc jak najbardziej na plus ;)
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie wyszła broszka, a i bransoletka też prezentuje się przyjemnie :)
OdpowiedzUsuńŻyczę dalszych inspiracji :)
Pozdrawiam cieplutko
dziękuję jeszcze raz za prezenty! i za udział w zabawie:)) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńświetna bransoletka.. :D no może czekam na bardziej wiosenne wydanie.. ;P
OdpowiedzUsuń