To magiczna powieść, która porusza czułe strony kobiecego serca.
Jaśmina mieszka w malowniczym mazurskim miasteczku, w otoczeniu przepięknych jezior i lasów. Ma cudownego męża i córeczkę. Wydaje się, że nic nie jest w stanie zburzyć jej poukładanego życia.
Pewnego dnia wszystko się zmienia, a nad jej życiem zaczynają zbierać się czarne chmury. Grozi jej utrata pracy, a mąż ma wypadek motocyklowy, po którym staje się nieznośnym i apodyktycznym mężczyzną.
Wkrótce za sprawą niezwykłych wydarzeń Jaśmina doznaje przebudzenia, które powoli prowadzi ją do odkrycia prawdy o sobie. Kobieta należy do dwóch światów: realnego i magicznego, do którego wstęp może mieć jedynie za pomocą intuicji.
Jaśmina mieszka w malowniczym mazurskim miasteczku, w otoczeniu przepięknych jezior i lasów. Ma cudownego męża i córeczkę. Wydaje się, że nic nie jest w stanie zburzyć jej poukładanego życia.
Pewnego dnia wszystko się zmienia, a nad jej życiem zaczynają zbierać się czarne chmury. Grozi jej utrata pracy, a mąż ma wypadek motocyklowy, po którym staje się nieznośnym i apodyktycznym mężczyzną.
Wkrótce za sprawą niezwykłych wydarzeń Jaśmina doznaje przebudzenia, które powoli prowadzi ją do odkrycia prawdy o sobie. Kobieta należy do dwóch światów: realnego i magicznego, do którego wstęp może mieć jedynie za pomocą intuicji.
Bardzo lubię książki o kobietach, intuicji, szeptuchach, szczypcie magii szczególnie jeśli w tle przewija się wątek romantyczny lub historyczny, teoretycznie Zwilczona to wszystko ma. Dla mnie jednak ta książka była nudna i dziwna, bohaterka to ciepła klucha, natomiast jej rozmowy czy przeobrażanie się w wilczycę jakieś niezrozumiałe. Według mnie tej magii było o wiele, wiele za dużo.
Po ciekawym opisie spodziewałam się, że będzie to historia o kobiecej sile, Jaśmina stłamszona przez męża, znudzona codziennymi obowiązkami postanowi walczyć o swoje plany i marzenia. Tak naprawdę ona chyba sama nie wiedziała czego chce, choć bardziej pasowało by określenie, że autorka sama nie wie o czym chciała pisać. Mąż na początku był cudowny, praca satysfakcjonująca, piękne mazurskie krajobrazy dawały ukojenie, a macierzyństwo spełnienie, przegapiłam jednak moment, w którym to wszystko zaczęło przeszkadzać. Jaśmina bardzo szybko zaczęła szukać czegoś wyjątkowego w ramionach niejakiego Władka, z którym prowadziła głównie wymianę maili pisanych wierszem, do zdrady jednak nie doszło, gdyż jegomość nie stanął na wysokości zadania i wtedy główna bohaterka potulnie wraca do męża, który okazuje się nie najgorszy. Brakowało mi w tym momencie jakiegoś wyjaśnienia relacji Jaśmina - Joachim, bo skoro zdrada wisi w powietrzy, to raczej nie można powiedzieć, że w małżeństwie dobrze się dzieje.
Zawsze w takich sytuacjach nie zależnie od tego czy jest to fikcja literacka, filmowa czy prawdziwe życie zadziwia mnie czemu ludzie sami komplikują sobie wszystko i czemu nieustająco brak im odwagi by doprowadzić jedną sprawę do końca i później angażować się w następną.
Książki nie polecam, chyba, że ktoś ma ochotę stracić kilka godzinek. Jedyny plus powieści to bardzo ładna okładka i ciekawe cytaty w środku.
nie czytałam, ale chyba warto sięgnąć po tę pozycję. :)
OdpowiedzUsuńI love the blog post, and you helped me make such a fun card with it!
OdpowiedzUsuńดูหนังเกาหลี
Też się zastanawiam, dlaczego niektórzy tak lubią komplikować sobie życie. Może z nudy?
OdpowiedzUsuńPięknie napisałaś "by doprowadzić jedną sprawę do końca i później angażować się w następną", jaka szkoda że ludzie niestety rzadko tak robią...
OdpowiedzUsuńZ tego co napisałaś, to chyba nie warto sięgać po tę książkę.
Ja nie żałuję, że przeczytałam tą książkę. Choćby ze względu na cytaty :) Zwykła, kobieca literatura...mnie ujęły fragmenty między innymi odwiedziny u szeptuchy, czy te podszepty intuicji głównej bohaterki...trochę spłycona fabuła, uboga w opisy, bo gdyby autorka rozwinęła motyw właśnie tej intuicji i wilczego instynktu...byłaby naprawdę o wiele bardziej ciekawa! Fakt, że też jakoś ominął mnie wątek kiedy się zaczęło psuć w małżeństwie bohaterki, myślę, że nie chodziło o tyle, o jakieś straszne problemy, ale o brak wsparcia Jaśminy ze strony męża. A ona sama pewnie zagubiła się w monotonii codzienności. Więc, gdy ktoś nagle zaczął ją "dostrzegać" złapała się na to jak ryba na haczyk. Ale prawdą jest, że ludzie za mało doceniają to CO MAJĄ TU i TERAZ, szukając nowych dreszczyków...
OdpowiedzUsuńMoże mi kiedyś wpadnie w łapki ;)
OdpowiedzUsuń