Obserwatorzy

poniedziałek, 15 sierpnia 2016

Katarzyna Michalak - Kawiarenka pod Różą

melia wiedziała tylko, że ta maleńka cukierenka jest jej przeznaczeniem.
Miała nadzieję, że wśród róż, czekolady, i babeczek z karmelem
odnajdzie wreszcie ukojenie. Oprócz tego nie wiedziała nic. 



Kawiarenka pod Różą, czy ten tytuł nie jest cudowny? Czego się spodziewamy? Miłej, lekkiej lektury... myśląc stereotypowo główną bohaterką na pewno jest zagubiona dziewczyna po przejściach, która porzuca wielkie miasto udaje się na prowincję, dostając nagłego olśnienia dotyczącego swoich umiejętności kulinarnych, poznaje przystojnego mężczyznę oraz co najważniejsze zapewne już w dniu przybycia do nowej miejscowości spotyka dwie dziewczyny, które wkrótce staną się jej przyjaciółkami na śmierć i życie... W tej książce to właśnie mamy, szkoda tylko, że historia sto razy przeżuta i wypluta zawarta jest tylko na kilkudziesięciu stronach. Pozostałe bodajże 70 % objętości to przepisy z jakiegoś tam bloga kulinarnego i niestety tym właśnie ta książka jest promocją owego bloga... Może dla kogoś kto lubi i umie piec jest to rarytas dla mnie niestety nie...Zmarnowałam niecałą godzinę na opowieść o niczym... Bo główna bohaterka "Amelia" zostaje pobita i pozostawiona na uboczu, w wyniku czego traci pamięć. W za dużej kurtce znajduje krótki liścik i kopertę z dużą sumą pieniędzy... z listu wynika, że tajemniczy T., podarował jej kamienicę w miejscowości o sielankowej nazwie "Zabajka"... Czytając "Kawiarenkę..." nie dowiemy się kim jest Amelia, kim jest tajemniczy T., kto ją pobił... nie dowiemy się niczego, bo w powieści opisane są 3 liche dni z życia dziewczyny.... By poznać jej historię oraz dalsze losy musimy wypożyczyć (obyście tylko nie kupowali) kolejną część Sagi- "Amelię". Żadna książką Katarzyny Michalak nie skradła mojego serca, ale ta jest naprawdę tandetna, pisana na kolanie...Podobnie jak styl autorki... ciągłe powtarzania, brak logiki i dziwne nazwy, imiona... Książkę troszkę podobną miałam okazję przeczytać dzięki koleżance Przyjaciółki ze Staromiejskiej i Powrót na Staromiejską Anny Mulczyńskiej to powieści o wiele, wiele lepsze...

10 komentarzy:

  1. Moim zdaniem żadna książka tej autorki nie jest porywająca...ale to jest moje skromne zdanie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się w tym w 100% ale ta była naprawdę tragiczną, nie wiem kto takie powieści wydaje.

      Usuń
  2. Ooo... Nie trafiłam na książki tej autorki, ale nie zachęciłaś, by ich szukać ;) W sumie też bym nie polecała komuś straty czasu, więc dziękuję za opinię i będę omijać te książki ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Trochę się pogubiłam, bo treść podobna do Sklepiku z niepodzianką. Tej nie czytałam, ale lubię książki K. Michalak. Szczególnie byłam pod wrażeniem "Bezdomnej", podobała mi się seria "Sklepik z niespodzianką", chociaż nie wszystkie części. Nie czytałam, ale koleżanki były zachwycone i podobno najpiękniejsza jest "Nie oddam dzieci".
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja przeczytałam 4 ksiązki Michalak i są takie s0bie, o wszystkim i o niczym. Za to slyszłam, że "Nie oodam dzieci" warto przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  5. eee brzmi conajmniej dziwnie jak na coś co można nazwać "książką" :/ może to syndrom naszych czasów, każdy książkę może napisać to i pisze..... a że to już z książką nie wiele ma wspólnego... na szczęście nie moja tematyka więc raczej jakbym trafiła na tą "książkę" to przypadkiem

    OdpowiedzUsuń
  6. Chyba nie znam książek tej autorki. Ale widzę, że niewiele straciłam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak to dobrze, że w klasyce siedzę...

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej..ja chyba kiedyś nawet kupiłam książkę tej autorki..muszę sprawdzić..ale też nie lubię takich opowiastek..

    OdpowiedzUsuń
  9. Ach jak ja Wam zazdroszczę, że macie czas na książkę! Ja chyba już stara jestem i wolno się ruszam!! Stale brakuje czasu na wszystko! Pozdrawiam cieplutko i miłego czytania 😊

    OdpowiedzUsuń