Strony

sobota, 16 września 2017

Zwilczona - Adrianna Trzepiota

To magiczna powieść, która porusza czułe strony kobiecego serca.
Jaśmina mieszka w malowniczym mazurskim miasteczku, w otoczeniu przepięknych jezior i lasów. Ma cudownego męża i córeczkę. Wydaje się, że nic nie jest w stanie zburzyć jej poukładanego życia.

Pewnego dnia wszystko się zmienia, a nad jej życiem zaczynają zbierać się czarne chmury. Grozi jej utrata pracy, a mąż ma wypadek motocyklowy, po którym staje się nieznośnym i apodyktycznym mężczyzną.

Wkrótce za sprawą niezwykłych wydarzeń Jaśmina doznaje przebudzenia, które powoli prowadzi ją do odkrycia prawdy o sobie. Kobieta należy do dwóch światów: realnego i magicznego, do którego wstęp może mieć jedynie za pomocą intuicji. 


Bardzo lubię książki o kobietach, intuicji, szeptuchach, szczypcie magii szczególnie jeśli w tle przewija się wątek romantyczny lub historyczny, teoretycznie Zwilczona to wszystko ma. Dla mnie jednak ta książka była nudna i dziwna, bohaterka to ciepła klucha, natomiast jej rozmowy czy przeobrażanie się w wilczycę jakieś niezrozumiałe. Według mnie tej magii było o wiele, wiele za dużo. 
Po ciekawym opisie spodziewałam się, że będzie to historia o kobiecej sile, Jaśmina stłamszona przez męża, znudzona codziennymi obowiązkami postanowi walczyć o swoje plany i marzenia. Tak naprawdę ona chyba sama nie wiedziała czego chce, choć bardziej pasowało by określenie, że autorka sama nie wie o czym chciała pisać. Mąż na początku był cudowny, praca satysfakcjonująca, piękne mazurskie krajobrazy dawały ukojenie, a macierzyństwo spełnienie, przegapiłam jednak moment, w którym to wszystko zaczęło przeszkadzać. Jaśmina bardzo szybko zaczęła szukać czegoś wyjątkowego w ramionach niejakiego Władka, z którym prowadziła głównie wymianę maili pisanych wierszem, do zdrady jednak nie doszło, gdyż jegomość nie stanął na wysokości zadania i wtedy główna bohaterka potulnie wraca do męża, który okazuje się nie najgorszy. Brakowało mi w tym momencie jakiegoś wyjaśnienia relacji Jaśmina - Joachim, bo skoro zdrada wisi w powietrzy, to raczej nie można powiedzieć, że w małżeństwie dobrze się dzieje.
Zawsze w takich sytuacjach nie zależnie od tego czy jest to fikcja literacka, filmowa czy prawdziwe życie zadziwia mnie czemu ludzie sami komplikują sobie wszystko i czemu nieustająco brak im odwagi by doprowadzić jedną sprawę do końca i później angażować się w następną. 
Książki nie polecam, chyba, że ktoś ma ochotę stracić kilka godzinek. Jedyny plus powieści to bardzo ładna okładka i ciekawe cytaty w środku. 

6 komentarzy:

  1. nie czytałam, ale chyba warto sięgnąć po tę pozycję. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. I love the blog post, and you helped me make such a fun card with it!
    ดูหนังเกาหลี

    OdpowiedzUsuń
  3. Też się zastanawiam, dlaczego niektórzy tak lubią komplikować sobie życie. Może z nudy?

    OdpowiedzUsuń
  4. Pięknie napisałaś "by doprowadzić jedną sprawę do końca i później angażować się w następną", jaka szkoda że ludzie niestety rzadko tak robią...
    Z tego co napisałaś, to chyba nie warto sięgać po tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja nie żałuję, że przeczytałam tą książkę. Choćby ze względu na cytaty :) Zwykła, kobieca literatura...mnie ujęły fragmenty między innymi odwiedziny u szeptuchy, czy te podszepty intuicji głównej bohaterki...trochę spłycona fabuła, uboga w opisy, bo gdyby autorka rozwinęła motyw właśnie tej intuicji i wilczego instynktu...byłaby naprawdę o wiele bardziej ciekawa! Fakt, że też jakoś ominął mnie wątek kiedy się zaczęło psuć w małżeństwie bohaterki, myślę, że nie chodziło o tyle, o jakieś straszne problemy, ale o brak wsparcia Jaśminy ze strony męża. A ona sama pewnie zagubiła się w monotonii codzienności. Więc, gdy ktoś nagle zaczął ją "dostrzegać" złapała się na to jak ryba na haczyk. Ale prawdą jest, że ludzie za mało doceniają to CO MAJĄ TU i TERAZ, szukając nowych dreszczyków...

    OdpowiedzUsuń
  6. Może mi kiedyś wpadnie w łapki ;)

    OdpowiedzUsuń