Strony

czwartek, 29 czerwca 2017

Wioletta Sawicka - Dzień cudu...

Czasem trzeba prawie umrzeć, by zacząć żyć na nowo. Pewnej nocy los na drodze Piotra stawia Hankę. Ratuje jej życie i czuje się za nią odpowiedzialny. Hanka początkowo jest nieufna, powoli otwiera się przed Piotrem. Skrajnie różni, a potrzebni sobie. Ona z bagażem trudnych doświadczeń i piętnem śmierci, on niedoceniony z porażającą niemocą twórczą. Zawierają układ. On jej pomoże wymyślić...



Wbrew opisowi nie jest to dołująca książka. Główna bohaterka Hania nie miała ani łatwego dzieciństwa, ani barwnej młodości czy małżeństwa pełnego miłości. Jak by tego było mało pewnego dnia dowiaduje się od lekarza, że najprawdopodobniej ma nowotwór mózgu. Dziewczyna początkowo się załamuje, jednak znajduje w sobie siły do dalszego życia, mimo iż rezygnuje z dalszej diagnostyki i terapii. Niestety mąż , który ją powinien wspierać nie staje na wysokości zadania i odchodzi... To kompletnie załamuje kobietę, próbuje popełnić samobójstwo, ratuje ją przypadkowy mężczyzna, który również wiele w życiu przeszedł. Zawierają układ na mocy, którego On pomoże Jej odejść na własnych warunkach, a Ona Jemu posłuży jako pierwowzór książki.  
Bohaterowie spędzają coraz więcej czasu razem, poznają się, jednak Hania czuje się z dnia na dzień coraz gorzej, natomiast Piotr coraz bardziej angażuje się w tą znajomość, wraz z najbliższymi zaczyna szukać sposobów leczenia... 

Książkę czytało się bardzo szybko i przyjemnie, serdecznie ją polecam na letnie wieczory. Nie jest jakaś skomplikowana, fabuła zwięzła, język przystępny, bohaterowie choć nie mają w sobie tej iskry są całkiem znośni :) No i jak w tego tupu powieściach bywa zakończenie jest szczęśliwe :)

3 komentarze:

  1. Czytałam ta książkę ubiegłym miesiącu. Polecam bo książka fajna i szybko się ją czyta. Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zachęciłaś mnie, już zapisałam.
    Pozdrawiam cieplutko:)

    OdpowiedzUsuń